SPORT
Po Kobierzycach: "Jest nam przykro, bo rywal był w zasięgu"
Szczypiornistki Korony Handball wciąż pozostają bez zwycięstwa w PGNiG Superlidze. Kielczanki w sobotę w meczu 8. kolejki przegrały przed własną publicznością z KPR-em Gminy Kobierzyce 26:27. - Ciężko na gorąco powiedzieć dlaczego nie wygraliśmy. Znowu na pierwszą myśl nasuwa się brak doświadczenia - wyjaśniał trener kieleckiej drużyny, Tomasz Popowicz.
Kielczanki już po pierwszej połowie przegrywały różnicą sześciu trafień, 10:16. - Kobierzyce nas zaskakiwały. Mimo, że wiedzieliśmy jak grają to były momenty, w których nie mogliśmy za nimi nadążyć przez co padały gole z bocznych sektorów. Rzuciliśmy dwadzieścia sześć bramek, co jest wynikiem dobrym patrząc na nasze wcześniejsze mecze. Martwi za to liczba straconych. Dziewczyny za łatwo dawały się nabierać na te akcje na zewnątrz. Aby wygrać mecz w ekstraklasie wszystkie elementy muszą zagrać, dzisiaj zabrakło jednego i to jest przyczyną porażki - komentował szkoleniowiec kieleckiej drużyny.
Szczypiornistki Korony w drugiej części ambitnie dążyły do wyrównania. Ta sztuka udała im się na minutę przed końcem. KPR w następnej sytuacji wyszedł jednak na prowadzenie, a kielczanki w ostatniej akcji, która mogła doprowadzić do rzutów karnych straciły piłkę. - Ta akcja miała wyglądać zupełnie inaczej. To w tym momencie nie jest ważne. Ostatnia akcja to nie cały mecz. Goniliśmy wynik, ale znowu się nie udało - wyjaśniał Popowicz.
- Jest nam przykro. Zawiodła pierwsza połowa, nie ostatnia akcja Honoraty [red. Czekali]. Rywal był w zasięgu, ale się nie udało. Jesteśmy już trochę obyte na parkiecie. Czasami brakuje nam zimnej głowy. Końcówki nas gubią. Gdy jest mecz na remisie za bardzo się podpalamy i wtedy nie wychodzi - mówiła skrzydłowa Korony, Wiktoria Gliwińska.
Rewelacyjne zawody w sobotę rozegrała rozgrywająca KPR-u - Aleksandra Mączka, która na swoim koncie zapisała dziesięć trafień, w tym to przesądzające o wygranej. - Wszystkie pracowałyśmy na zwycięstwo. Mi przyszło rzucać bramki, ale to zasługa całej drużyny. Wiedziałyśmy, że w Kielcach gra się ciężko. Trenerka mówiła nam, że jesteśmy bardziej doświadczone, wykorzystałyśmy to na boisku i wynik jest na naszą korzyść. W drugiej części zbyt mocno rozluźniłyśmy się, ale udało się utrzymać prowadzenie i to jest najważniejsze - przekonywała Mączka.
Korona Handball kolejny mecz rozegra w sobotę, 5 listopada kiedy na wyjeździe zmierzy się z Piotrcovią Piotrków Trybunalski.