SPORT
Orowicz: Totalnie odcięłam się od otoczenia. Byłam tylko ja, rywalka i piłka
Szczypiornistki Korony Handball, w meczu 6. kolejki PGNiG Superligi, pokonały po rzutach karnych Arkę Gdynia. Bohaterką kieleckiego zespołu została Aleksandra Orowicz, która w konkursie "siódemek" odbiła cztery piłki. - Najważniejsza była koncentracja. Totalnie odcięłam się od otoczenia. Byłam tylko ja, rywalka i piłka - mówiła 22-letnia bramkarka.
Sobotnie spotkanie w hali przy ulicy Krakowskiej miało szalony przebieg. Korona rozpoczęła je znakomicie, bo od prowadzenia 8:0. Przyjezdne pierwszego gola zdobyły dopiero w 12. minucie. Od tego momentu w bramce drużyny z Gdyni świetnie zaczęła spisywać się Beata Kowalczyk, doświadczona zawodniczka w całym meczu odbiła aż 19 piłek.
Kielczanki do szatni schodziły prowadząc 16:12. Pierwsze minuty po przerwie w ich wykonaniu były obiecujące, bo podopieczne Pawła Tetelewskiego w 38. minucie prowadziły 21:16. W kolejnym fragmencie zagrały fatalnie i dziesięć minut przed końcem przegrywały...22:25. Kielczanki zdołały jednak zredukować stratę rzutem na taśmę i to do słownie, bo Magda Więckowska bramkę na 27:27 zdobyła na sześć sekund przed końcową syreną.
POMECZOWE KOMENTARZE:
Paweł Tetelewski:
Na początku wszystko szło idealnie. To, co sobie założyliśmy przed meczem wychodziło. Nagle zgubiliśmy kilka piłek w ataku. Później doszła niesamowita postawa Beaty Kowalczyk. Po takim spotkaniu, gdzie przegrywaliśmy "trójką" pięć minut przed końcem, te punkty cieszą. Martwi, że dziewczyny grają falami. Mamy dobre piętnaście minut, w kolejnym kwadransie było tak, jakby na boisko wyszedł inny zespół. Sport kobiecy jest przewrotny. Już wisieliśmy, ale stryczek się urwał i żyjemy.
Honorata Syncerz:
Na gorąco nie jestem w stanie tego zrozumieć. W pewnym momencie myślałam, że dostanę zawału. Moja mama zdążyła mi powiedzieć, że ona na trybunach miała podobnie. Przy wysokim prowadzeniu rozluźniłyśmy się. Grałyśmy w kratkę. Możemy być zadowolone z dwóch punktów, ale nie z jakości naszej gry. Zaczęło się bardzo dobrze, gdzie funkcjonowała obrona i kontra. Nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej. Musimy wszystko zobaczyć na wideo. Popełniłyśmy za dużo błędów. Za tydzień w Lublinie nie możemy sobie na to pozwolić. Czy przed serią rzutów karnych się bałyśmy? Powiem za siebie, ja się bałam. W pierwszych kolejkach dobrze się czułam na siódmym metrze, teraz już tak nie było. Na szczęście trafiłam, "Oro" super pobroniła i mamy dwa punkty.
Aleksandra Orowicz
Potrafimy grać w piłkę ręczną, ale musimy nauczyć się mentalnie wygrywać. Prowadząc 8:0 nie można pozwolić sobie na rzuty karne. Dostałyśmy nauczkę, nigdy więcej w naszym wykonaniu nie może powtórzyć się taka sytuacja. Moim zdaniem straciłyśmy punkt, ale wygrałyśmy mecz. Myślę, że takie zwycięstwa są bardziej budujące, niż takie dziesięcioma bramkami. Pokazałyśmy walkę do końca. Z tego możemy być zadowolone.
Korona Handball - Arka Gdynia 27:27 (16:12), k. 2:0
Korona: Orowicz, Hibner - Gliwińska 7, Kędzior 2, D. Więckowska 6, M. Więckowska 3, Syncerz 2, Homonicka 1, Charzyńska, Zimnicka 1, Skowrońska 1, Mochocka 4, Piwowarczyk.