Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Orowicz: Totalnie odcięłam się od otoczenia. Byłam tylko ja, rywalka i piłka

sobota, 13 października 2018 17:50 / Autor: Damian Wysocki
Orowicz: Totalnie odcięłam się od otoczenia. Byłam tylko ja, rywalka i piłka
Orowicz: Totalnie odcięłam się od otoczenia. Byłam tylko ja, rywalka i piłka
Damian Wysocki
Damian Wysocki

Szczypiornistki Korony Handball, w meczu 6. kolejki PGNiG Superligi, pokonały po rzutach karnych Arkę Gdynia. Bohaterką kieleckiego zespołu została Aleksandra Orowicz, która w konkursie "siódemek" odbiła cztery piłki. - Najważniejsza była koncentracja. Totalnie odcięłam się od otoczenia. Byłam tylko ja, rywalka i piłka - mówiła 22-letnia bramkarka.

Sobotnie spotkanie w hali przy ulicy Krakowskiej miało szalony przebieg. Korona rozpoczęła je znakomicie, bo od prowadzenia 8:0. Przyjezdne pierwszego gola zdobyły dopiero w 12. minucie. Od tego momentu w bramce drużyny z Gdyni świetnie zaczęła spisywać się Beata Kowalczyk, doświadczona zawodniczka w całym meczu odbiła aż 19 piłek.

Kielczanki do szatni schodziły prowadząc 16:12. Pierwsze minuty po przerwie w ich wykonaniu były obiecujące, bo podopieczne Pawła Tetelewskiego w 38. minucie prowadziły 21:16. W kolejnym fragmencie zagrały fatalnie i dziesięć minut przed końcem przegrywały...22:25. Kielczanki zdołały jednak zredukować stratę rzutem na taśmę i to do słownie, bo Magda Więckowska bramkę na 27:27 zdobyła na sześć sekund przed końcową syreną.

POMECZOWE KOMENTARZE:

Paweł Tetelewski:

Na początku wszystko szło idealnie. To, co sobie założyliśmy przed meczem wychodziło. Nagle zgubiliśmy kilka piłek w ataku. Później doszła niesamowita postawa Beaty Kowalczyk.  Po takim spotkaniu, gdzie przegrywaliśmy "trójką" pięć minut przed końcem, te punkty cieszą. Martwi, że dziewczyny grają falami. Mamy dobre piętnaście minut, w kolejnym kwadransie było tak, jakby na boisko wyszedł inny zespół. Sport kobiecy jest przewrotny. Już wisieliśmy, ale stryczek się urwał i żyjemy.  

Honorata Syncerz:

Na gorąco nie jestem w stanie tego zrozumieć. W pewnym momencie myślałam, że dostanę zawału. Moja mama zdążyła mi powiedzieć, że ona na trybunach miała podobnie. Przy wysokim prowadzeniu rozluźniłyśmy się. Grałyśmy w kratkę. Możemy być zadowolone z dwóch punktów, ale nie z jakości naszej gry. Zaczęło się bardzo dobrze, gdzie funkcjonowała obrona i kontra. Nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej. Musimy wszystko zobaczyć na wideo. Popełniłyśmy za dużo błędów. Za tydzień w Lublinie nie możemy sobie na to pozwolić. Czy przed serią rzutów karnych się bałyśmy? Powiem za siebie, ja się bałam. W pierwszych kolejkach dobrze się czułam na siódmym metrze, teraz już tak nie było. Na szczęście trafiłam, "Oro" super pobroniła i mamy dwa punkty.

Aleksandra Orowicz

Potrafimy grać w piłkę ręczną, ale musimy nauczyć się mentalnie wygrywać. Prowadząc 8:0 nie można pozwolić sobie na rzuty karne. Dostałyśmy nauczkę, nigdy więcej w naszym wykonaniu nie może powtórzyć się taka sytuacja. Moim zdaniem straciłyśmy punkt, ale wygrałyśmy mecz. Myślę, że takie zwycięstwa są bardziej budujące, niż takie dziesięcioma bramkami. Pokazałyśmy walkę do końca. Z tego możemy być zadowolone.

Korona Handball - Arka Gdynia 27:27 (16:12), k. 2:0

Korona: Orowicz, Hibner - Gliwińska 7, Kędzior 2, D. Więckowska 6, M. Więckowska 3, Syncerz 2, Homonicka 1, Charzyńska, Zimnicka 1, Skowrońska 1, Mochocka 4, Piwowarczyk.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO