SPORT
O przedłużenie szans… Suzuki Korona Handball musi pomóc matematyce
W niedzielę mecz ostatniej szansy, już taki w pełni prawdziwy, rozegrają szczypiornistki Suzuki Korony Handball. Jeśli przegrają z Młynami Stoisław Koszalin, to klub będzie mógł myśleć o pierwszoligowym bycie.
Powiedzieć, że sytuacja kieleckich szczypiornistek jest trudna… to nic nie powiedzieć. Pozostało im do rozegrania osiem spotkań i tracą już trzynaście punktów do ostatniego bezpiecznego miejsca. Tak się składa, że zajmują je Młyny Stoisław, które ostatnio, w zaległym meczu, pokonały na wyjeździe Start Elbląg 27:26.
– To mecz ostatniej szansy. Jeśli go nie wygramy, to trzeba już myśleć o tym, co będzie po spadku. Wygrana utrzyma nas przy życiu, ale sytuacja będzie bardzo trudna. Musimy szukać punktów również z innymi drużynami. Najważniejszy jest jednak Koszalin. Mamy nadzieję, że trzy punkty zostaną w Kielcach, dzięki czemu dostaniemy mentalnego kopa i pójdziemy za ciosem – wyjaśnia Paweł Tetelewski, trener kieleckiego zespołu.
Suzuki Korona Handball grała już bardzo ważny mecz z Młynami Stoisław. Na początku listopada nie wykorzystała potężnego osłabienia rywala i przegrała na wyjeździe 19:27. Kielczanki zatrzymała wówczas Izabela Prudzienica. Kilka miesięcy wcześniej doświadczona bramkarka była ich zmorą w barażowym meczu z Karkonoszami Jelenia Góra. Do Koszalina wróciła w trybie awaryjnym.
– Bardzo ważny będzie początek meczu, aby dobrze zacząć. Bramkarka jak bramkarka. Musimy rzucać tam, gdzie jej nie ma. Będziemy uczulać dziewczyny, aby trafiały w odpowiednie strefy. Ostatnio murowała nam bramkę. Pewnie siedzi w głowach dziewczyn, ale liczymy, że za trzecim razem to my będziemy górą – tłumaczy Paweł Tetelewski.
Szanse Suzuki Korony Handball na utrzymanie w elicie są iluzoryczne, ale póki piłka w grze, kielczanki nie zamierzają się poddawać.
– Mecz jak mecz. Dla nas każdy kolejny jest bardzo ważny. Tak jest już od kilku kolejek. Niestety, nie stajemy na wysokości zadania. Teraz każde spotkanie jest o życie. Koszalin nie ułatwił nam sprawy, ale my musimy zacząć od siebie. Odnoszę wrażenie, że rywale są w naszym zasięgu, ale cały czas o wyniku decyduje nasza jakość gry. Popełniamy za dużo błędów. Musimy wyzbyć się naszych słabości. Ciężko podnosić się po porażkach, ale musimy w końcu wygrać – mówi Marta Rosińska, rozgrywająca Suzuki Korony Handball.
Niedzielny mecz z Młynami Stoisław Koszalin w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 18.30.