SPORT
Moryto: najbardziej boli ten przestój
Szczypiorniści PGE VIVE nie zagrają w wielkim finale Ligi Mistrzów. Kielczanie w półfinale musieli uznać wyższość Telekomu Veszprem, który zwyciężył 33:30. – Najbardziej będzie bolał przestój po tej czerwonej kartce – przyznawał tuż po końcowej syrenie Arkadiusz Moryto, skrzydłowy PGE VIVE.
Wspomniana sytuacja miała miejsce w 40. minucie, kiedy parkiet musiał opuścić Blaż Blagotinsek. Chwilę później "dwójkę" złapał Alex Dujszebajew, a mistrzowie Węgier w ciągu kilku chwil odskoczyli na cztery trafienia.
– Zbyt łatwo oddaliśmy im piłkę. Nasze straty, ich rzuty przez całe boisko. Te sytuacje podcięły nam skrzydła. W momencie, kiedy graliśmy bez bramkarza coś poszło nie tak. To zdecydowało o końcowym wyniku. Mimo obrony bramkarzy Veszprem cały czas byliśmy w grze. Graliśmy dobrze, z wyjątkiem tego przestoju – tłumaczył Arkadiusz Moryto.
Świetne zawody rozegrał Petar Nenadić, który na parkiecie przebywał tylko przez drugie trzydzieści minut. Serb zdobył aż dwanaście bramek i był nie do zatrzymania dla kieleckiej defensywy.
– Rozdawał karty. Robił to, co chciał. Ma taki styl, że "pływa" po boisku. Niestety, to skończyło się źle dla nas. Był ich decydującym ogniwem – wyjaśniał prawoskrzydłowy "żółto-biało-niebieskich".
Dla 22-latka starcie z Telekomem Veszprem było debiutem w Final Four.
– Jestem troszkę zaskoczony, bo nie czułem stresu. Miałem jednak bardzo pozytywną energię. Chciałbym tak się czuć przed każdym spotkaniem. Niestety, wszystko przyćmiła porażka. Teraz pozostaje skupić się na walce o "brąz" – zakończył Moryto.
Niedzielny mecz o brązowy medal rozpocznie się o godz. 15.15 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie. PGE VIVE zagra w nim z przegranym pojedynku Barca Lassa – Vardar Skopje.