SPORT
Malarczyk: Mam nadzieję, że nie będzie mi dane wrócić do takich ludzi
Głównym kluczem do dobrych wyników Korony Kielce w rudzie rewanżowej było ustabilizowanie obrony. Duża w tym zasługa Piotra Malarczyka, który notuje najrówniejsze tygodnie od dłuższego czasu. – Cieszę się, że tak to wygląda, bo czteromiesięczny okres kontuzji sporo mnie kosztował – wyjaśnia wychowanek „żółto-czerwonych”.
31-letni obrońca zagrał w 11 z 14 spotkań rundy wiosennej. Razem z Miłoszem Trojakiem tworzą pewną parę stoperów. Piotr Malarczyk dawno nie prezentował tak wysokiej formy.
– Trudno budować formę, gdy gra się mało. Tego zaufania brakowało, spodziewałem się dużo więcej. Na szczęście te czasy się skoczyły. Mam nadzieję, że nie będzie mi dane wrócić do takich ludzi – tłumaczy zawodnik, nawiązując do wcześniejszych lat za czasów niemieckich rządów w Koronie.
W tym sezonie obrońca przeszedł trudną drogę. Tuż przed jego rozpoczęciem nabawił się urazu pleców. Długo wisiało nad nim ryzyko operacji. Udało się jej uniknąć, dzięki długiej rehabilitacji.
– W ostatnim czasie gorsza dyspozycja była przyczyną kontuzji. Pierwsza liga to bardzo wymagający czas, jeśli chodzi o rywalizację: duża presja z uwagi na walkę o awans, ale też problemy zdrowotne. Trudno grać co tydzień na środkach przeciwbólowych. Punkt kulminacyjny nadszedł podczas obozu przed nowym sezon. Organizm tego nie wytrzymał. Te cztery miesiące odpoczynku psychicznego i spokojnej pracy pozwoliły mi inaczej poukładać pewne rzeczy. Cieszę się, że ta runda tak wygląda, bo ten okres dużo mnie kosztował. Dbam o formę fizyczną i mam nadzieję, że to się utrzyma – wyjaśnia zawodnik.
W piątek Korona zagra na wyjeździe z Piastem Gliwice.