SPORT
Lijewski: Ułożone wcześniej mikrocykle poszły do kosza
Łomża Vive Kielce rozpoczyna ostatni akord sezonu 2020/21. W sobotę, w pierwszym z pięciu pozostałych do rozegrania spotkań w PGNiG Superlidze, zmierzy się w Hali Legionów z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski. – Ranne zwierzę jest bardzo niebezpieczne, trzeba uważać – mówi Krzysztof Lijewski, grający drugi trener kieleckiego zespołu.
W ostatnim miesiącu podopieczni Tałanta Dujszebajewa mieli czas na spokojną pracę. W poprzednim tygodniu dwunastu z nich przebywało na zgrupowaniach zespołów narodowych.
– Odkąd odpadliśmy z Ligi Mistrzów, zostało nam mało meczów. Trenujemy inaczej, bo mamy tylko jedno spotkanie w tygodniu. Ułożone wcześniej mikrocykle poszły do kosza. Trzeba było wszystko pozmieniać. Nie mówię, że trzeba to tylko dograć. Mamy swoje plany i założenia, które należy wykonać – wyjaśnia Krzysztof Lijewski.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa są o krok od przypieczętowania osiemnastego mistrzostwa Polski. Na pięć kolejek przed końcem mają sześć punktów przewagi nad odwiecznym rywalem z Płocka. W sobotę zmierzą się z zajmującym ostatnie, spadkowe miejsce, Piotrkowianinem. Drużyna z Łódzkiego ma dwanaście punktów – o dwa mniej od Stali Mielec.
– Oni nie mają nic do stracenia. Walczą o życie, o przetrwanie. Chcą zbierać punkt z każdym. Nieważne czy to Kielce, czy Płock czy Mielec. Wszędzie szukają powietrza. Nie przyjadą tylko na spacer. Jeśli poczują krew, to będą walczyć o korzystny wynik. Musimy zbierać punkty. Jesteśmy o krok od obrony tytułu, ale nikt nie odda nam „oczek” za darmo. Oni są w nieciekawej sytuacji. Do tego mają ciężki terminarz do końca. Jak mówi Tałant Dujszebajew, ranne zwierzę jest bardzo groźne. Musimy uważać – tłumaczy Krzysztof Lijewski.
Sobotni mecz Łomża Vive – Piotrkowianin w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 13.30.