Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Lijewski: Przypomniały mi się stare, dobre czasy

czwartek, 18 marca 2021 21:42 / Autor: Damian Wysocki
Lijewski: Przypomniały mi się stare, dobre czasy
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Lijewski: Przypomniały mi się stare, dobre czasy
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Damian Wysocki
Damian Wysocki

– Przypomniały mi się stare, dobre czasy. Największym bólem był brak kibiców, którzy nie mogli zobaczyć takiego spotkania. Obie drużyny postawiły wysoko poprzeczkę – powiedział Krzysztof Lijewski, drugi trener Łomży Vive Kielce, po zwycięskim meczu z Orlenem Wisłą Płock w półfinale Pucharu Polski.

Czwartkowa „Święta Wojna” przyniosła olbrzymie emocje. Spotkanie było bardzo wyrównane. Obrońcy trofeum finalnie wygrali 29:27. Sędziowie pokazali aż cztery czerwone kartki. Po kieleckiej stronie zostali wykluczeni trener Tałant Dujszebajew i Arkadiusz Moryto, po płockiej Leo Dutra i Zoltan Szita. Niestety, w 19. minucie poważnego urazu kolana doznał Daniel Dujszebajew. 

– Puchar rządzi się swoimi prawami. Tu nie ma rewanżu. Stawka była bardzo wysoka. Na parkiet trzeba było rzucić wszystko, co najlepsze. Bramka za bramkę, golkiperzy w bardzo dobrej dyspozycji. Super parady, ekstra gole. Duża wola walki i krew na parkiecie, jak w przypadku Alexa Dujszebajewa. Jestem dumny z chłopaków. To był ciężki mecz pod względem psychicznym, ale dali radę – mówił Krzysztof Lijewski.

Od 19. minuty to on objął dowodzenie nad zespołem, po tym jak czerwoną kartkę obejrzał Tałant Dujszebajew. Przy pustych trybunach mógł jednak swobodnie kontaktować się z kirgiskim szkoleniowcem.

– Starałem się dawać chłopakom wskazówki. Jednak nasłuchiwałem, co mówił Tałant. Powoli przygotowuję się do roli pierwszego trenera. Uczę się od niego każdego dnia. Nie spodziewałem się jednak, że równie szybko zostanę rzucony na tak głęboką wodę, przy takim mega przeciwniku. Cieszę się, że mogłem pomóc – tłumaczył asystent Tałanta Dujszebajewa.

Antybohaterami spotkania zostali sędziowie ze Szczecina, których wyraźnie przerosła presja pojedynku.

– To był zupełnie inny mecz od tego ostatniego w Płocku, gdzie wygraliśmy wysoko. Tam zdobyliśmy dużo goli po kontratakach, tutaj tego zabrakło. Sędziowie pozwalali grać brzydko i niesportowo – przyznał Uładzisłau Kulesz, lewy rozgrywający mistrza Polski.

Łomża Vive w finale zmierzy się z Grupą Azoty Tarnów. Kwestia dwunastego z rzędu i siedemnastego w historii Pucharu Polski wydaje się formalnością.

– To tylko jeden mecz. Nigdy nie można lekceważyć przeciwnika przed pierwszym gwizdkiem. Oni zrobili już bardzo dużo. Nie będą mieć żadnej presji. W takich sytuacjach może wychodzić im wszystko. Poprosimy o trochę powściągliwości i szacunku dla rywala. Wszystko rozstrzygnie boisko – podkreślił Krzysztof Lijewski.

Przedsmak finału będziemy mieć w najbliższą niedzielę, kiedy obie drużyny spotkają się w Tarnowie w ligowym pojedynku (godz. 13). 

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO