SPORT
Korona Handball wygrała po emocjonującej końcówce
W sobotnim meczu 3. kolejki I ligi, szczypiornistki Korony Handball pokonały na wyjeździe MKS AZS UMCS Lublin 28:27. Osiem minut przed końcem kielczanki przegrywały jeszcze czterema bramkami.
Dla podopiecznych Pawła Tetelewskiego był to pierwszy mecz po przymusowej kwarantannie. Korona pojechała na Lubelszczyznę bez pięciu zawodniczek, w tym m.in. Michaliny Pastuszki i Wiktorii Gliwińskiej.
Sobotnie spotkanie w Hali Globus było bardzo wyrównane. Zespoły schodziły na przerwę przy remisie po 14. Kielczanki miały czego żałować, bo zmarnowały w tej części kilka stuprocentowych sytuacji.
Po przerwie gospodynie osiągnęły dwubramkową przewagę, którą jednak nie nacieszyły się zbyt długo. "Akademiczki" ponownie odskoczyły na osiem minut przed końcem, kiedy prowadziły 27:23. Jak się okazało, było to ich ostatnie trafienie w całym meczu.
W końcówce zespół z Lublina grał w podwójnym, a przez chwilę nawet potrójnym, osłabieniu. Podopieczne Pawła Tetelewskiego wykorzystały przewagę i w miarę szybko doprowadziły do remisu. Na minutę przed końcem, już przy równych siłach, zwycięską bramkę na 28:27 rzuciła Natalia Jach. W ostatnich sekundach kielczanki nie dały sobie już rzucić gola.
Korona Handball podejmie w przyszłą sobotę, w hali przy ulicy Krakowskiej, JKS San Jarosław (godz. 16.30).
MKS AZS UMCS Lublin – Korona Handball 27:28 (14:14)
Korona Handball: Hibner – Zygaldewicz, Zimnicka 4, Grzejszczak, Młynarska-Papaj 8, Staszewska, Herman, Wawrzycka 2,Skowrońska 6, Jach 3, Rosińska 4, Kędzior 1.
MECZ OCENIA PAWEŁ TETLEWSKI, TRENER KORONY HANDBALL:
Początek był udany w naszym wykonaniu. Później wdarły się błędy w ataku pozycyjnym, z czego rywalki zdobywały bramki po kontratakach. Przestrzegaliśmy przed tym zespół. Było widać brak zgrania i dziewczyn, które są kontuzjowane lub jeszcze na kwarantannie. Spotkanie było bardzo wyrównane. W końcówce zaliczyliśmy przestój, ale udało się jeszcze zmotywować dziewczyny. Nie spuściły głów, fajnie powalczyły, rzuciły pięć bramek z rzędu i wracamy z trzema punktami.