SPORT
Korona Handball podejmuje drugiego beniaminka
Szczypiornistki Korony Handball nie zaliczyły udanego startu debiutanckiego sezonu PGNiG Superligi. Kielczanki przegrały dziewięć meczów z rzędu i z zerowym dorobkiem punktowym zamykają ligową tabelę. Podopieczne Tomasza Popowicza o przełamanie niemocy zagrają w najbliższą niedzielę, kiedy w hali przy ul. Krakowskiej ich rywalem będzie KPR Ruch Chorzów.
- Jesteśmy już złe. To jest ten czas, w którym na parkiecie musimy zostawić wszystko, co najlepsze i doprowadzić do wygranej za wszelką cenę. Jesteśmy do tego zdolne. Długimi fragmentami grałyśmy na dobrym poziomie w poprzednich spotkaniach. Brakuje postawienia tej wisienki na torcie. Chcemy dać w końcu radość kibicom, same chcemy podnieść się po tych porażkach i w niedzielę wrócić do domu szczęśliwe po meczu - mówi bramkarka kieleckiego zespołu, Aleksandra Orowicz.
Syncerz: nie roztrząsamy tego, co było. Skupiamy się na tym, co będzie
Ruch awans do Superligi wywalczył również w tym roku, ale po barażach. "Niebieskie" w dotychczasowych starciach w elicie na swoim koncie zapisały cztery punkty - trzy za domowe zwycięstwo z UKS-em PCM Kościerzyną i jeden za remis z KPR-em Jelenią Góra (porażka po karnych).
- Każdy po awansie wzmacnia swój zespół. W Chorzowie również doszło do delikatnych roszad. U nas też doszło do kilku zmian, więc od ostatniego sezonu trochę się zmieniło. W niedzielę czeka na dużo walki. Jesteśmy drużynami na podobnym poziomie i teraz wygra ta drużyna, która wykaże się większą determinacją. Na pewno się nie poddamy - zapewniała "Oro".
- Same też bardzo chcemy zacząć wygrywać. Czas najwyższy uwierzyć na sto procent, że jesteśmy w stanie to zrobić. Musimy wszystko ułożyć sobie w głowie, że to już jest ten czas. Najlepiej odciąć się od tego, co się dzieje dookoła i skupić się na najbliższych starciach - dodawała rozgrywająca Korony, Honorata Czekala.
Niedzielne spotkanie Korona Handball - KPR Ruch Chorzów w hali przy ulicy Krakowskiej rozpocznie się o godz. 15.00.