SPORT
Kędzior: Byłyśmy bardzo zmotywowane. Adrenalina zrobiła swoje
– Byłyśmy bardzo zmotywowane. Osobiście, chyba nigdy nie byłam tak nastawiona do żadnego meczu – powiedziała Magdalena Kędzior, skrzydłowa Suzuki Korony Handball, po środowym, bardzo cennym, zwycięstwie nad AZS-em AWF-em w Warszawie.
Podopieczne Pawła Tetelewskiego pokonały najgroźniejszego rywala w walce o pierwsze miejsce w grupie 32:25. Odrobiły tym samym sześciobramkową stratę z pierwszego starcia. Do rozegrania mają jeszcze trzy mecze, ale tylko kataklizm może zabrać im miejsce w turnieju barażowym o PGNiG Superligę – o ile do niego dojdzie.
Pierwsza połowa środowego spotkania była bardzo wyrówna. W drugiej kielczanki postawiły bardzo dobrą obronę i ograniczyły błędy w ataku pozycyjnym, co pozwoliło im zbudować okazałą przewagę. W ofensywie brylowała Magdalena Kędzior, która zdobyła 11 bramek na 14 rzutów.
– Nigdy nie zdobyłam tylu bramek. To były niesamowite emocje. Strasznie cieszymy się z tego wyniku. Może dobrze, że pierwsza połowa była na styku, bo później adrenalina zrobiła swoje. W drugiej połowie pokazałyśmy, że jesteśmy dużo lepsze od rywalek – komentowała Magdalena Kędzior.
W bramce bardzo dobre zawody rozegrała Małgorzata Hibner, która zanotowała 15 odbić.
– Wiedziałam, że muszą dać sporo od siebie. Miałyśmy jeden cel. Przyjechać i wygrać. Na awans musimy jeszcze poczekać. Trzeba dokończyć sezon. Wiemy, jak on przebiega. W covidowych czasach trudno wybiegać z planami na dłużej niż na tydzień. Mamy jeszcze trzy mecze i baraże. Musimy zachować koncentrację do końca – tłumaczyła Małgorzata Hibner.
– Temu meczowi towarzyszyły bardzo duże emocje. Każdy wie jakie mamy za sobą miesiące, jaki miałyśmy problemy, jakie przerwy w grze. Musiałyśmy się spiąć i dać z siebie 150 procent, żeby osiągnąć taki wynik – uzupełniała bramkarka Suzuki Korony Handball.
Ile środowe spotkanie kosztowało kieleckie szczypiornistki najlepiej obrazuje sytuacja z końcówki pierwszej połowy, kiedy zmęczona Michalina Pastuszka potrzebowała kilku dłuższych chwil na ustabilizowanie oddechu.
– Kiedy wraca się po kontuzji, to z wytrzymałością jest trochę gorzej. Uniosłam jednak presję i ten mecz. Na boisku zawsze zostawiam wszystko, oddaje siebie. Jestem dumna, że mogę być częścią takiej drużyny. Kiedy zaczyna się przygodę z piłką ręczną, marzy się o tym, aby grać na najwyższym szczeblu. Cieszę się, że zrobiliśmy krok w tym kierunku – wyjaśniała Michalina Pastuszka.
Suzuki Korona Handball jest liderem grupy C. Ma trzy punkty przewagi nad AZS-em AWF-em, dodatkowo korzystniejszy bilans bezpośrednich spotkań. Podopiecznym Pawła Tetelewskiego pozostały do rozegrania trzy mecze, wszystkie z drużynami z Warszawy: AZS-em Uniwersytet Warszawski (24 kwietnia – wyjazd), Wesołą (28 kwietnia – dom) i Varsovią (8 maja – wyjazd).