SPORT
Kasprzyk: Nic nie musiało mnie przekonywać, aby przyjść do Kielc
– Wracam do gry, aby prezentować się z jak najlepszej strony i pomagać zespołowi. Najpierw utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej, a w następnych latach w walce o medale – mówi Paulina Kasprzyk, nowa rozgrywająca Suzuki Korony Handball.
28-latki nie trzeba nikomu przedstawiać w Kielcach. To tu, pod panieńskim nazwiskiem Piechnik, wypłynęła na szerokie wody. Z KKS-u trafiła do reprezentacji Polski, a później do Zagłębia Lubin, z którym biła się o najwyższe cele.
Jej karierę zahamował uraz kolana. Ostatnią operację przeszła w 2019 roku, a ostatnie miesiące poświęciła na przerwę macierzyńską.
– Nic mnie nie boli. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, aby spokojnie zbudować formę, ale mam nadzieję, że już jesienią będę gotowa, aby pomagać w pełni zespołowi – wyjaśnia Paulina Piechnik.
28-latka przyznała, że nie miała żadnych wątpliwości, aby przyjść do beniaminka PGNiG Superligi.
– Nikt i nic nie musiało mnie przekonywać, aby tutaj przyjść. Bardzo chciałam wrócić w rodzinne strony mojego męża. Urodziło nam się dziecko, więc tutaj łatwiej będzie pogodzić nasze obowiązki zawodowe i wychowanie synka – tłumaczy była reprezentantka Polski.
W Suzuki Koronie Handball nikt głośno nie mówi o przedsezonowych celach. Tym najważniejszym ma być utrzymanie.
– Jesteśmy wielką niewiadomą. Mamy sporo utalentowanych zawodniczek, również takich z doświadczeniem i super trenera. Myślę, że dla wielu możemy być zaskoczeniem, takim czarnym koniem rozgrywek. Wszystko wyjdzie w praniu. Sama traktuje każdy mecz jak finał. Chcę wspomóc zespół, aby wspólnie osiągnąć sukces – kwituje Paulina Kasprzyk.