SPORT
Effector z Zaksą o pierwsze punkty
Paweł Zatorski, Rafał Buszek, Dawid Konarski czy Grzegorz Bociek – to tylko część zawodników, z którymi przyjdzie się zmierzyć siatkarzom Effectora Kielce w sobotę. Do Kielc przyjeżdża Zaksa Kędzierzyn-Koźle. W tym roku zespół jeszcze niepokonany.
Kędzierzynianie fantastycznie zaczęli tegoroczny sezon. Na trudnym terenie w Radomiu pokonali Czarnych 3:2, potem bez problemu uporali się z Politechniką Warszawską i MKS-em Będzin. Po trzech kolejkach są wiceliderem tabeli.
Jak na razie Zaksa realizuje plan, który został nakreślony w przerwie letniej. Po słabym ubiegłorocznym sezonie i 6. miejscu jakie zajęli siatkarze Zaksy, klub przeszedł totalną rewolucję. Przede wszystkim zespół przejął Ferdinando De Giorgi, a Sebastian Świderski został prezesem klubu. Pożegnano się z kilkoma podstawowymi zawodnikami. Dick Kooy trafił do Halkbanku Ankara, Paweł Zagumny do Politechniki Warszawskiej, a Michał Ruciak do Indykpolu AZS-u Olsztyn. Na ich miejsce sprowadzono reprezentantów Polski Dawida Konarskiego i Rafała Buszka oraz jednego z najlepszych rozgrywających na świecie Benjamina Toniuttiego. Francuz, który o miejsce w składzie rywalizuje z Grzegorzem Pająkiem, byłym siatkarzem Effectora, grał w takich klubach jak Zenit Kazań czy VfB Friedrichshafen. Jednak jedną z najbardziej miłych wiadomości dla fanów Zaksy było to, że do gry wrócił Grzegorz Bociek. Atakujący w ubiegłym roku zawiesił karierę sportową z powodu nowotworu układu limfatycznego. – Na pewno nie jesteśmy faworytem. Zespół z Kędzierzyna budowany jest po to, żeby zdobyć mistrzostwo Polski. Cel mają jasno nakreślony, natomiast my musimy wyjść i walczyć. Nie zamierzamy się położyć na parkiecie. Każdy set wygrany z taką drużyną będzie dla nas sukcesem – mówi Dariusz Daszkiewicz.
Trener Effectora ma jednak nadal problemy kadrowe. Wciąż nie może skorzystać z usług Marcina Komendy oraz Grzegorza Szymańskiego. – Praktycznie jeszcze nie przetrenowaliśmy jednego treningu w pełnym składzie. Nie mamy drugiego atakującego i rozgrywającego, co na pewno wpływa na naszą grę – dodaje Daszkiewicz.Zespół z Kielc nie może mówić o udanym starcie, choć trzeba też przyznać, że terminarz nie oszczędził kieleckich zawodników. Dwa pierwsze domowe spotkania rozegrali z pretendentami do zdobycia tytułu mistrza Polski – PGE Skrą Bełchatów i Lotosem Treflem Gdańsk. W obu spotkaniach zaprezentowali się nieźle, urwali rywalom seta, dlatego do Bydgoszczy na mecz z Łuczniczką jechali z nadziejami na pierwsze zwycięstwo.
Niestety, ale klątwa bydgoskiej hali nadal trwa, a Effector przegrał 1:3. – Nie czujemy się najlepiej po tej przegranej. Była duża szansa na zwycięstwo, bo to zespół, który jest w naszym zasięgu. Z Zaksą wyjdziemy na boisko, żeby walczyć o każdą piłkę, bo punkty są nam bardzo potrzebne. Na papierze to drużyna zdecydowanie lepsza, ale na boisku wszystko może się zdarzyć – twierdzi Michał Kędzierski. Pomimo przegranych, rozgrywający Effectora po każdej kolejce zbiera komplementy za swoją grę. Szczególnie, że w tej chwili nie ma właściwie zmiennika – Musimy grać lepiej jako drużyna i wejść na wyższy poziom, żeby zacząć wygrywać mecze – skromnie odpowiada na pochwały.