SPORT
Dujszebajew: wiem, jak mieszkańcy miast, w których kluby z dnia na dzień przestawały istnieć, żałowali później, że nie zrobili nic, by temu zapobiec
- Pora na nowy etap rozpoczętego przed laty projektu. Budujemy nowy, perspektywiczny zespół, a budowa ta potrwa kilka lat. Apeluję do władz o przemyślenie swojej decyzji, której później już nie uda się zmienić. Zaczynam od siebie – rezygnuję z 25% wynagrodzenia, oddając je na potrzeby naszego wspólnego projektu. Wiem, nie jestem kielczaninem, ale czuję to miasto i traktuję ten region jak mój własny Dom. Wspólnie zadbajmy o to, by ten Dom mógł dalej się rozwijać i byśmy przeżywali w nim kolejne wielkie emocje - pisze w liście otwartym Tałant Dujszebajew, trener PGE VIVE Kielce. Poniżej prezentujemy jego pełną treść.
"Drodzy Mieszkańcy Miasta i Regionu,
chciałbym podzielić się z Wami moją wiedzą, przemyśleniami i doświadczeniem, budowanym przez wiele lat mojej kariery. Nie przyjechałem do Kielc dla pieniędzy. Przyjechałem dla wieloletniego projektu, który był i nadal jest jednym z najlepiej zakrojonych planów rozwoju klubu i piłki ręcznej, z jakim się spotkałem. To projekt, który sprowadza do Kielc najlepszych zawodników i odkrywa młodych perspektywicznych graczy, którzy w klubie osiągają jeszcze wyższy poziom. To projekt, który ugruntował miastu i regionowi świętokrzyskiemu miejsce na mapie świata. Ja sam dzięki niemu poznałem Kielce, otworzyłem się na Polskę i zakochałem się w niej.
Przeżyłem z tym klubem najlepszy okres w jego historii, wygrywając w 2016 roku Ligę Mistrzów. To wizytówka miasta, regionu i Polski. To dowód na to, że da się osiągać najwyższe cele bez kosmicznych pieniędzy, bo wciąż jeszcze bardzo odbiegamy od możliwości finansowych europejskiej czołówki, zajmując czternaste miejsce pod względem budżetu w Lidze Mistrzów. Jeśli go dodatkowo obniżymy, później będzie nam niesamowicie trudno wrócić na poziom, który prezentujemy obecnie.
Trenowałem, a wcześniej sam grałem w wielu zespołach. W jednych działo się lepiej, w innych gorzej, jeszcze inne po prostu upadły. Wiem, jak mieszkańcy miast, w których kluby z dnia na dzień przestawały istnieć, żałowali później, że nie zrobili nic, by temu zapobiec. Uświadamiali to sobie po fakcie, gdy nic już nie można było zmienić.
Swego czasu grałem w jednym z najlepszych klubów świata, w Santander. Byliśmy mistrzami Hiszpanii, zwycięzcami pierwszej edycji Ligi Mistrzów w sezonie 1993/94. Teraz nie ma tam już sportu na takim poziomie. Przeżyłem piękne lata w Ciudad Real, małym mieście z 70.000 mieszkańców, które miało klub zwyciężający krajowe rozgrywki i trzykrotnie Ligę Mistrzów. Tego też już nie ma.
Gdy wtedy mieliśmy drobne problemy ekonomiczne, miasto nie chciało nam pomóc. Rok temu rozmawiałem z jednym z byłych prezydentów Ciudad Real. Powiedział mi, że gdyby mógł cofnąć czas, udzieliłby klubowi wsparcia. Wiele tego typu miast zyskuje drugie życie dzięki sportowi, dzięki piłce ręcznej. Kibice klubów, z którymi gramy, przyjeżdżają do nas, zatrzymują się w naszych hotelach, jedzą w naszych restauracjach, kupują w naszych sklepach – to zysk dla miasta i jego mieszkańców. W Ciudad Real teraz nie ma klubu, nie ma ludzi, miasto umiera. Wiem, bo mam domy i w Santander, i w Ciudad Real. Gdy przyjeżdżam w te strony, ludzie patrzą na mnie z podziwem i zazdrością. Zazdroszczą mi tego, że jestem w Kielcach. Zazdroszczą tego, że mamy tu tak wspaniały klub.
Mógłbym odejść do innego. Dostałem kilka propozycji, a jednak chcę zostać w Kielcach i kontynuować projekt, który wspólnie z zawodnikami, zarządem, kibicami, a także władzami miasta i regionu rozpocząłem w 2014 roku. Podobne odczucia ma wielu moich zawodników. Rozmawiałem z każdym z nich. Akceptujemy obniżenie wynagrodzeń o 25%, bo to właśnie w takich sytuacjach pokazujemy, że jesteśmy zespołem. Że jesteśmy razem i wspólnie stawiamy czoła przeciwnościom. Oni przecież z łatwością znaleźliby sobie nowych pracodawców, ale zbyt wiele kosztowało nas dojście do miejsca, w którym teraz jesteśmy.
Czy jeśli nie uzyskamy większego wsparcia finansowego, to w Kielcach nadal będzie piłka ręczna? Oczywiście, że będzie. W Ciudad Real też jest – w drugiej lidze hiszpańskiej. W Santander po wielu latach klub wraca do ekstraklasy. Będzie, ale na jakim poziomie?
Proszę więc kibiców, sponsorów i władze miasta o solidarność i wsparcie, jakie okazywali nam do tej pory. Bądźcie z nami tak, jak byliście na każdym meczu, także wtedy, gdy nie wszystko szło po naszej myśli. Bądźcie z nami tak, jak my chcemy być z Wami. Dla Was i dla tego miasta chcemy dalej grać, dalej walczyć i dalej napawać Was dumą.
Pora na nowy etap rozpoczętego przed laty projektu. Budujemy nowy, perspektywiczny zespół, a budowa ta potrwa kilka lat. Apeluję do władz o przemyślenie swojej decyzji, której później już nie uda się zmienić. Zaczynam od siebie – rezygnuję z 25% wynagrodzenia, oddając je na potrzeby naszego wspólnego projektu. Wiem, nie jestem kielczaninem, ale czuję to miasto i traktuję ten region jak mój własny Dom. Wspólnie zadbajmy o to, by ten Dom mógł dalej się rozwijać i byśmy przeżywali w nim kolejne wielkie emocje.
Z wyrazami szacunku,
trener PGE VIVE Kielce, Tałant Dujszebajew.