SPORT
Cztery sekundy Karaleka! Industria Kielce wygrywa w Kolstad golem z końcowej syreny
W niezwykle szalonym i chaotycznym spotkaniu Industria Kielce pokonała w norweskim Trondheim z Kolstad 33:32. Bohaterem gości był Arstem Karalek, który zadecydował o triumfie golem z ostatniej sekundy zawodów!
Pomimo wielu hucznych zapowiedzi o niedyspozycji lidera gospodarzy Sandera Sagosena, ten pojawił się w kadrze meczowej czwartkowej batalii. Rozgrywający zaczął jednak to starcie na ławce rezerwowych, ale nie przeszkodziło to jego kolegom w znakomitym wejściu w mecz.
Kolstad narzucił szalone tempo od premierowej akcji zawodów. W płynnym aktualizowaniu wyniku na tablicy świetnej pomagała też nieszczelna obrona kielczan, która zapraszała wręcz miejscowych do licznych i skutecznych rzutów z dystansu. Z nimi nie radził sobie kompletnie Sandro Mestrić, notując jedyną interwencję po sześciu minutach, a następnie zmianę po upływie ich tuzina.
W momencie owej roszady, gdy na parkiecie pojawił się Miłosz Wałach, rezultat potyczki wskazywał na stosunek bramkowy 9:7. Po kilkunastu sekundach kielczanie mieli nawet okazję na złapanie kontaktu z Norwegami, jednak nie potrafili wyrwać się z ram tego chaotycznego starcia. Podopieczni Talanta Dujshebaeva regularnie gubili piłkę w ofensywie, „popisując się” karygodnymi błędami.
W 17. minucie wicemistrzowie Polski dopełnili również tradycji, kiedy przy pierwszej możliwej okazji, za sprawą Arkadiusza Moryty, nie wykorzystali rzutu karnego. 180 sekund później dla gości wyszło jednak słońce. Ci znakomicie wykorzystali grę w pierwszej przewadze tego wieczoru, zdobywając w ciągu dwóch minut prowadzenie 2:0, a następnie poszli nawet za ciosem, doprowadzając do wyrównania 13:13.
Kielczanie chwycili rękę oponentów. Utrzymywali wyrównany bilans skutecznych rzutów z ekipą z Trondheim do końca premierowych dwóch kwadransów, natomiast przez całą długość tego czasu nie mogli znaleźć recepty na koncertowe próby z dystansu Simona Jeppssona. Szwed raz po raz (łącznie 6 razy) częstował kieleckich golkiperów potężnymi rzutami, które lądowy w siatce. Ale finalnie bardzo dobra dyspozycja praworęcznego gracza oraz nerwowa gra Industrii zakończyła się identycznie napełnionym workiem goli – 17:17.
Po zmianie stron kielczanie dość wyraźnie zaznaczyli rywalom, starając się powiedzieć, „teraz gramy w naszą grę”. Żółto-Biało-Niebiescy z drużyny, która zagubiła się w chaosie pierwszej połowy, przeszli transformację do znakomicie funkcjonującego monolitu, gdzie nawet bramka w postaci Miłosza Wałacha pomagał w wypracowaniu niezwykle korzystanego wyniku. Reprezentanci polskiej Superligi po pięciu minutach drugiej połowy zdołali uciec Skandynawom na pięć trafień.
Kapitalne momenty na parkiecie przeżywał Dylan Nahi. Francuzki skrzydłowy do znanej sobie katorżniczej pracy w defensywie dołożył wzorową skuteczność pod polem karnym Bergeruda. 25-latek do 40. minuty rywalizacji zamienił każdą z ośmiu sytuacji na gola.
Kielczanie nie potrafili jednak oszukać przeznaczenia i na dłuższą metę przykryć swojej sinusoidalnej formy. Wreszcie w dziewiątym ataku pomylił się rzeczony Nahi, a następnie… miejscowi doprowadzili do wyrównania. Tak, Industria wypuściła z rąk całe, już nawet sześciobramkowe, prowadzenie.
W końcówce tej szalonej batalii obudził się w dodatku Jeppsson, którego kolejne trafienia z drugiej linii wyprowadziły Kolstad na prowadzenie. Finalnie ostatnie słowo potyczki miało należeć do wicemistrzów Polski. Oni na 38 sekund przed końcową syreną przeprowadzili atak po czasie trenera Dujshebaeva na „plus dwa”. Maqueda zgubił jednak piłkę i to Kolstad rzuciło na remis 32:32.
To szalone spotkanie nie mogło się natomiast tak skończyć. Dopełnieniem jego przebiegu było to, co wydarzyło się już w ostatniej próbie konfrontacji. Cztery sekundy przed wybrzmieniem syreny Wałach podał piłkę na środek boiska do Arstema Karaleka, a ten długo nie myśląc skierował ją do pustej bramki, ustalając wynik na 33:32!
Teraz przed kielczanami domowy mecz w ramach 9. serii gier Orlen Superligi z MKS-em Kalisza. Początek w sobotę o godz. 16.
Kolstad – Industria Kielce 32:33 (17:17)
Industria Kielce: Wałach, Mestrić – Olejniczak 1, Maqueda 6, Karacić, Moryto 8, D. Dujszebajew 2, Surgiel, Gębala, Karalek 5, Rogulski, Monar 3, Nahi 8.