SPORT
Cieszyć się swoim świętem. Korona chce opóźnić koronacje
W niedzielnym meczu 31. kolejki PKO BP Ekstraklasy, Korona Kielce zagra na Suzuki Arenie z Rakowem Częstochowa. Rywale mogą zapewnić sobie mistrzostwo Polski. Potężną różnicę w tabeli może zmniejszyć wsparcie ze strony kibiców. Mecz obejrzy komplet, nieco ponad 14 tysięcy fanów.
Raków idzie przez sezon jak burza. Wygrał 22 mecze, pięć zremisował, tylko trzy przegrał. Podopieczni Marka Papszuna nie zawsze grają widowiskowo, ale są do bólu powtarzalni. W poprzedniej kolejce długo nie zachwycali w domowym spotkaniu z Lechią Gdańsk, ale wygrali 4:0. Przed spotkaniem w Kielcach musieli przełknąć jednak gorycz porażki. We wtorek, ulegli po karnych finał Pucharu Polski z Legią Warszawa. Częstochowianie nie potrafili wykorzystać długiego okresu gry w przewadze jednego zawodnika.
– Tym klubem zarządzają profesjonalni ludzie. Ze wszystkich spotkań chcą wyciskać maksa. To styl pracy trenera Papszuna. Przyjadą tutaj zdeterminowani. Nie osiągnęli jednego celu, ale nie schodzą ze swojej drogi. Musimy zrobić wszystko, aby wypełnić nasze zadanie, jakim jest utrzymanie – mówi Kamil Kuzera, trener kieleckiego zespołu.
Korona również nie zrealizowała swojego celu, jakim jest utrzymanie. Notuje świetną rundę, ale przez braki z “jesieni” wciąż brakuje postawienia kropki nad “i”. W piątek dystans do trzech punktów zmniejszył goniący Śląsk Wrocław, który zremisował na wyjeździe z Jagiellonią Białystok 1:1. Ekipa z Dolnego Śląska ma jednak gorszy bilans bezpośrednich spotkań z “żółto-czerwonymi”, dlatego musi odrobić więcej.
– Koncentrujemy się tylko i wyłącznie na sobie, a także tym, że zapełni się cały stadion. Swoją grą chcemy przyciągać kibiców na trybuny. Cieszymy się, że mamy dla kogo grać i z kim dzielić radość. Nie mamy powodów, aby komuś ucierać nosa. Chcemy skupić się na swojej pracy – mówi Jacek Kiełb.
– Każda drużyna w tej lidze jest do ugryzienia. Trzeba przyznać, że Raków w tym sezonie pokazał wielką klasę. Należy się spodziewać, że złość sportowa po przegranym finale Pucharu Polski będzie także u nich – uzupełnia kapitan kieleckiego klubu.
Zespoły grające przeciwko Rakowowi często ograniczają się do głębokiej defensywy i szukają szans w kontratakach. Tak Korona zagrała “jesienią” w Częstochowie. Przegrała 0:1. W niedzielę nie należy spodziewać się takiej taktyki.
– Mecz w Częstochowie był specyficzny. Graliśmy mega nisko. Ostatnio Legia tak zagrała, ale inaczej zadziałały pewne rzeczy. Z Rakowem nie trzeba grać otwartego futbolu, ale na pewno do meczu trzeba podejść bez bojaźni i strachu. To tylko ludzie. Każdego można ograć – przekonuje trener Kuzera.
Dla Korony niedzielny mecz będzie pięćsetnym w najwyższej klasie rozgrywkowej. W pierwszym sezonie w elicie (2005/06) w “żółto-czerwonych” barwach debiutował Jacek Kiełb.
– Pięćsetny mecz, 50-lecie – fajne liczby szykują się dla Korony w nadchodzącym czasie. My tego nie zepsujemy. Chcemy wygrać to spotkanie, zapewnić utrzymanie i cieszyć się na koniec wspólnie z kibicami. Ta pozytywna atmosfera zaraża. To widać. Nie możemy patrzeć na siebie indywidualnie. Drużyna jest najważniejsza. Jeśli ona będzie funkcjonowała właściwie, to jednostki też będą szły w górę – tłumaczy popularny “Ryba”.
Niedzielny mecz na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 15 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.