SPORT
Beniaminek zapłacił frycowe
Tylko jedną wygraną na swoim koncie zapisały szczypiornistki Korony Handball w debiutanckiej rundzie w PGNiG Superlidze. Kielczanki w pierwszych meczach zbierały doświadczenie, które ma zaprocentować w pozostałej, zdecydowanie dłuższej części sezonu.
Kadra Korony poza kilkoma wyjątkami złożona jest z wychowanek. Dla większości z nich był to pierwszy kontakt z superligowym poziomem. Brak ogrania był widoczny w pierwszych kolejkach - kielczanki przegrywały, trzy razy po nerwowych końcówkach. Upragnione zwycięstwo przyszło dopiero w 10. kolejce, kiedy podopieczne Tomasza Popowicza przed własną publicznością odwróciły złą kartę i w decydującym fragmencie, po niezwykłych emocjach pokonały 35:33 Ruch Chorzów.
- Mamy młodziutki zespół. Nawet nasze najbardziej doświadczone zawodniczki mają małe ogranie na takim poziomie. Było blisko zwycięstw ze Szczecinem, Koszalinem czy Kobierzycami. W pierwszej połowie postraszyliśmy mistrza Polski, z dobrej strony pokazaliśmy się z mocnym Lubinem, gdzie w pewnym momencie uciszyliśmy hale. Były też słabsze mecze w naszym wykonaniu, jak te w Kościerzynie czy Jeleniej Górze - mówił Krzysztof Demko, członek zarządu kieleckiego klubu.
- Poznaliśmy jaka jest gra na najwyższym poziomie. Cieszy to, że nasza postawa z każdym tygodniem była lepsza. To jest proces. Wiadomo, że chcielibyśmy mieć więcej punktów, ale musieliśmy zebrać jakąś część doświadczenia, które powinno zaprocentować. Oby jak najszybciej - oceniał szkoleniowiec, Tomasz Popowicz.
- Zapłaciłyśmy frycowe w tej pierwszej rundzie. Wyniki nie do końca odzwierciedlają naszej gry, bo momentami ona była dobra. Mam nadzieję, że szybko pokażemy jaka jest piłka ręczna jest w Kielcach. Szczególnie, że przed nami tyle spotkań - przekonywała kapitan Korony, Honorata Syncerz.
BEZ NERWOWYCH RUCHÓW
W tym roku z kobiecej PGNiG Superligi nie ma bezpośredniego spadku. Dwie najsłabsze drużyny po zakończeniu rozgrywek rozegrają turniej barażowy z dwoma mistrzami grup A i B pierwszej ligi.
- Uważam, że w tym roku zespoły z niższej klasy nie są w stanie pokonać, żadnej drużyny z ekstraklasowej półki. Zrobimy jednak wszystko, aby nie zagrać w takim turnieju, bo to zawsze wiąże się ze stresem, większymi kosztami i krótszymi wakacjami - przekonuje Demko.
Korona do bezpiecznego, dziesiątego miejsca zajmowanego przez Ruch Chorzów traci tylko punkt, strata do pozostałych drużyn jest już nieco większa, ale na pewno do nadrobienia, szczególnie, że do rozegrania zostało jeszcze 21 spotkań (runda rewanżowa i finałowa).
- Musimy skupić się na pracy, nie na tym, co się dzieje dookoła. Mamy przerwę, dobrze ją przepracujemy i mam nadzieję, że z przytupem wejdziemy w nowy rok. We własnej hali jesteśmy mocne i postaramy się to teraz przełożyć na wyniki - zaznaczała Honorata Syncerz.
Mimo nienajlepszych wyników w kieleckim klubie panuje spokój.
- Nie ma tematu zmiany trenera czy wietrzenia szatni lub zatrudniania doświadczonych zawodniczek. Jesteśmy przekonani, że w tych spotkaniach, które zostały zwycięstwa przyjdą. Wierzymy w nasze wychowanki - przekonywał Demko.
KADROWICZKI Z KORONY
Kielczanki mimo porażek w wielu spotkaniach długimi fragmentami prezentowały niezłą grę. Taką postawą doceniła m.in. Sabina Włodek, trener reprezentacji Polski B, która na ostatnie zgrupowanie powołała dwie zawodniczki z Kielc: bramkarkę Aleksandrę Orowicz i rozgrywającą - Honoratę Syncerz, dodatkowo powołania do młodzieżowych kadr dostały Honorata Czekala oraz Dominika i Magdalena Więckowskie. - To tylko mobilizacja do jeszcze lepszej gry w klubie - przekonywała Orowicz.
Korona Handball kolejny mecz o ligowe punkty rozegra na początku stycznia, kiedy na wyjeździe zmierzy się z prowadzącą w tabeli Perłą Lublin.