SPORT
[AUDIO] Kielce na ostatniej prostej przed bilardowymi mistrzostwami
Kilka dni pozostało do rozpoczęcia bilardowych mistrzostw świata w 9-bil, które odbędą się w Kielcach. O przygotowaniach do imprezy porozmawialiśmy z Grzegorzem Kędzierskim, wiceprezesem Polskiego Związku Bilardowego.
Od 1 do 5 lutego w Targach Kielce o tytuł będzie walczyło 128 najlepszych zawodników z pięciu kontynentów. W tym gronie znajdzie się 12 reprezentantów Polski, trzech z Nosanu Kielce: Karol Skowerski, Tomasz Kapłan i Sebastian Batkowski.
– W ostatnich dniach mało co śpimy. Jesteśmy na ostatniej prostej. Teraz liczymy każdą minutę. Niebawem przyleci do nas blisko stuosobowa ekipa z Wielkiej Brytanii, która będzie realizować transmisję na żywo do kilkudziesięciu krajów na świecie. Później przyjmiemy zawodników i sztaby. Musimy zorganizować ich przejazdy, zakwaterowanie. Mamy zaplanowane mecze sparingowe miedzy Polską a Tajwanem i Koreą. Mamy do ogarnięcia mnóstwo drobnostek, które finalnie składają się na to, że całość wyjdzie okazale. Taką mamy nadzieję – mówi Grzegorz Kędzierski.
Organizatorem zmagań jest Matchroom – jeden z największych koncernów medialnych na świecie. Jego celem jest wypromowanie „dziewiątki”.
– To potentat. Jeden z trzech największych promotorów sportu. Jest związany ze stacjami telewizyjnymi na całym świecie. Przed nami kilka godzin transmisji na żywo na sześciu kontynentach. Jestem przekonany, że w ciągu kilku lat, dzięki współpracy z taką firmą, bilard zyska bardzo dużo. W tegorocznych mistrzostwach świata pula nagród wyniesie półtora miliona złotych. Matchroom ma wiele kontraktów ze stacjami i to na lata. To napędzi pozytywną koniunkturę wokół sportu bilardowego – tłumaczy wiceprezes PZBil.
Spotkania w Targach Kielce na żywo będzie mogła obejrzeć około półtysięczna widownia. Bilety na dwa ostatnie dni zostały już wyprzedane. Wciąż dostępne są wejściówki na mecze eliminacyjne. W pierwszych dniach rywalizacja będzie toczona przy szesnastu stołach.
– Opinia jest taka, że Matchroom organizuje takie wydarzenia na bardzo wysokim poziomie. Przez pierwsze trzy dni będą trybuny przy każdym z szesnastu stołów. Przy tym głównym, telewizyjnym też będzie tylko około 50 miejsc. Wszystko zostanie rozłożone, będzie można swobodnie przechodzić. Ktoś powie, że pół tysiąca to niedużo, ale wszystko jest robione dla efektu „wow”. To świetnie wygląda w obrazku. Co jeśli będzie trybuna dla pięciu tysięcy, jeśli będzie świeciła pustkami. Matchroom wie, jak sprzedać produkt – wyjaśnia Grzegorz Kędzierski.
– Myślę, że Kielce i województwo zyskają. To łatwo policzalny efekt promocyjny. Nie pamiętam, aby jakieś wydarzenie od nas było transmitowane na taką skale. Do tego dochodzi efekt zero jedynkowy. Ci ludzie zapłacą za hotele, wyżywienie. To setki kibiców, którzy również skorzystają z infrastruktury. To pieniądze, które zostaną na miejscu – uzupełnia nasz rozmówca.