SPORT
Akademia Korony ma rok. Wilman: Chcemy, aby nasze drużyny były rozpoznawalne po stylu
Nieco ponad rok temu ruszyła Akademia Korony Kielce. O tym, co udało się zrobić w tym czasie, a co przyniesie przyszłość porozmawialiśmy z jej dyrektorem – Tomaszem Wilmanem.
– Nieco ponad rok temu ruszyła Akademia Korony Kielce. Co przyniósł ten czas?
– Nie mogę użyć słowa, że coś się udało, bo to znaczyłoby, że zostawiliśmy coś przypadkowi. W tym czasie wykonaliśmy kawał dobrej roboty. W to zaangażowany jest sztab ludzi. Zrealizowaliśmy najważniejsze cele sportowe, czyli awans juniorów starszych do Centralnej Ligi Juniorów, do tego awans rezerw do trzeciej ligi. Byliśmy jeszcze w barażu o CLJ15. Zabrakło niewiele.
– Korona budowała akademię praktycznie od podstaw, w szybkim tempie. Udało się iść według wstępnie obranego planu? Co jest największą wartością?
– Zdecydowanie sposób pracy, w jaki zdecydowaliśmy się prowadzić szkolenie z najmłodszymi zawodnikami. Wszystkie drużyny działają w podobnym stylu, mają podobny sposób komunikacji. To samo dotyczy trenerów. Chcemy zachowywać ciągłość szkolenia. Zawodnicy przechodzą wszystkie etapy. Dużą wartością są kluby partnerskie. To świeży projekt. Współpracujemy z dziewięcioma drużynami, a z kolejnymi prowadzimy rozmowy. Skoordynowaliśmy współpracę wszystkich działów: metodologii, motorycznego i medycznego. Dzięki temu, projekt się rozwija i pozwala być stabilnym elementem całej Korony. To jest niezwykle ważne.
– Jaki jest styl, który ma być tym Korony?
– Na wstępie trzeba zaznaczyć, że chcemy wygrywać, ale to ma być efekt, a nie cel sam w sobie. Nie wyobrażam sobie sportowca, który przychodzi i nie chce wygrywać. Albo nie jest zły po porażce. Gramy dla kibiców. Chcemy grać atrakcyjnie, strzelać dużo bramek. Niczego nie można zostawiać przypadkowi. Czasami trzeba szukać prostych środków. Wiemy, co lubią fani. Korona ma mieć też swój charakter. Do tego trzeba dokładać jakość piłkarską.
– Akademia Korony daje szanse młodym trenerom. Łukasz Jamróz czy Damian Chrzanowski nie tak dawno grali jeszcze w „żółto-czerwonych” barwach.
– To wszyscy pasjonaci. Mieszanka doświadczenia z młodymi szkoleniowcami, daje bardzo dużo każdej ze stron. Oni mają troszeczkę inne podejście, również do samej młodzieży. Metryka urodzenia nie ma żadnego znaczenia. Szukamy iskry u trenera, który będzie zapalał młodzież do miłości do piłki. Chłopaki mają palić się do gry, a nie do gwiazdorzenia. Mamy fajny kontakt z pierwszą drużyną. Nasi młodzi adepci mają idoli na wyciągnięcie ręki.
– Dyskusja stara jak piłkarski świat. Co jest ważniejsze w piłce juniorskiej: styl czy wyniki? Niektórzy nastawiają się na rezultaty za wszelką cenę. A później i tak o tym nikt nie pamięta.
– Chcemy wygrywać na swoich warunkach, prezentując odpowiedni styl. Zwycięstwa są normalne. Porażki nie zawsze są nauką. Najważniejsze kroki zaczynają się wcześniej. To odpowiedni nabór, dobranie osób do sztabu. Tych zawodników, którzy są zdolniejsi i rozwijają się szybciej, należy przesuwać wyżej. To musi widzieć trener. Pamiętamy młodego Marcina Cebulę, który radził sobie w pierwszej drużynie jako taki chudziutki człowieczek. Podobnie było z Iwo Kaczmarskim. Inni potrzebują trochę więcej czasu. Z każdego można wyciągnąć to, co najlepsze. Kluczem muszą być szkoleniowcy. Oni są odpowiedzialni za kształtowanie tego zawodnika. Oni muszą zachęcać do bycia odważnym, odpowiedzialnym, i tak dalej. Trener musi być przykładem. Co jest przepisem Korony? To, że każdego dnia trzeba ciężko pracować z dużą pokorą. Trzeba mieć marzenia, cele i je realizować. Nie zapominamy o połączeniu z edukacją. Warunki w Nowinach są dla nas idealne i będziemy z nich korzystać. Na tych najmłodszych też obserwujemy. Musimy zadbać, aby im nie odbiło. Nie ma jednej drogi do sukcesu, jest kilka. Całą sztuką akademii jest wytyczyć drogę dla każdego. Musimy dawać motywację.
– Pewnie ekstraklasa robi swoje przy rozmowach z młodymi, zdolnymi zawodnikami z ościennych regionów.
– Otoczka meczów jest inna. Chłopcy mają możliwość podglądania piłki na najwyższym poziomie w Polsce. Dla nich jeszcze nieosiągalnym. Mają się od kogo uczyć. Cała ta otoczka daje nam większe możliwości, pomaga w negocjacjach. Drużyny CLJ-ki i rezerwy to też magnes, bo ci chłopcy mają się gdzie ogrywać. Pierwsza drużyna czeka na bardzo utalentowanych.
– Jak działa sieć skautingu? Wiemy, że w okolicy nie brakuje silnych ośrodków, konkurencji. Cracovia może pochwalić się nowym centrum treningowym.
– Nie zastanawiamy się nad tym, czego nie mamy. Maksymalnie wykorzystujemy nasze możliwości. Widzimy dużo, obserwujemy mecze. Mamy jednego trenera, który śledzi tylko spotkania piłki młodzieżowej. Zgłasza się do nas bardzo dużo zawodników, których trzeba należycie zweryfikować. W wakacje sprawdzaliśmy około 200 zawodników. Z nich kilkunastu trafiło do akademii. Mocniej uzupełniliśmy rocznik 2007. Stworzyliśmy praktycznie nową drużyną. W przyszłym roku selekcja będzie jeszcze większa. Nie mamy grup A, B, C. Dzieci są w jednej drużynie. Każdy ma szansę grać i pokazywać swoje umiejętności. Do naboru podchodzimy ostrożnie.
– Korona jest największym klubem w regionie. Ciekawie wygląda koncepcja współpraca z mniejszymi drużynami, które stają się klubami partnerskimi. Dzięki temu łatwiej będzie wyłowić najzdolniejszych?
– W każdym klubie jest co najmniej jeden utalentowany chłopak. Najważniejsze, aby w odpowiednim czasie trafił do grupy, w której będzie mógł się rozwijać. Celem klubów partnerskich jest to, aby wspierać je merytorycznie. Nasi trenerzy mają możliwość pracy tylko u nas. To daje im możliwość do podnoszenia swoich umiejętności, większych analiz. Możemy też dzielić się wiedzą i podnosić poziom szkolenia w województwie. On nie jest zbyt wysoki, co widzimy po wynikach meczów barażowych, czy kadr wojewódzkich. Często ci najzdolniejsi wyjeżdżają z naszego regionu. Kto ma trafić do Korony, ten trafi.
– Jak Akademia Korony wypada na tle czołowych w kraju?
– Ostatnie parę lat pokazało nam, że mamy duże możliwości. Jesteśmy skromni, ale chłopców, którzy w ciągu roku odeszli na poziom centralny było 17. Część zawodników dołączyła do nas w jakimś okresie, część była od początku. Jesteśmy świadomi swoich możliwości i tego, co nam brakuje. Zwracamy dużą uwagę na dział fizjoterapii. Chcemy zadbać, aby kształtować odpowiednie nawyki. Później jest o wiele łatwiej nauczać, jeśli omijają ich kontuzje. Widzimy postępy, urazów jest mniej. Metodologia była naszą słabą stroną, ale chłopaki to opracowują. Wszyscy muszą grać tak, jak chcemy. Nadrabiamy zaległości i nie mamy kompleksów. Nie mamy się czego obawiać i kogo się bać. Jeśli ktoś w danym momencie jest lepszy, to tylko podamy rękę, a później weźmiemy się do pracy, aby wskoczyć na taki poziom.
– Do Korony mają trafiać zawodnicy o określonym profilu?
– Chcielibyśmy to zrobić, ale jest to trudne, szczególnie na szczeblu młodzieżowym, gdzie fizjonomia zmienia się bardzo szybko. Określiliśmy to, czego potrzebujemy. Każdy klub chciałby mieć wysokich obrońców, dobrze dryblujących i szybkich skrzydłowych oraz pomocników biegających od bramki do bramki. Szukamy błysku w oczach zawodników. Dla mnie nie ma problemu, jeśli stoper ma 170 centymetrów. Mając jakieś ograniczenia, ten zawodnik musi wyróżniać się czymś innym. Musi mieć większą inteligencję boiskową, lepsze czytanie gry, waleczność. Nie zamykamy się na żadnego zawodnika. Dołączają do nas chłopcy z innych regionów. Mamy też zawodników z Ukrainy, którzy trenowali z nami od marca. Teraz są już zarejestrowaniu u nas.
– Sporo dobrego można było usłyszeć o chłopakach z Charkowa. Widać różnicę w ich wyszkoleniu?
– Widać inną kulturę gry, sposób szkolenia. Dobrze zaadaptowali się do naszej drużyny. Mają już kolegów, rozmawiają już po polsku. Chcą z nami zostać. Wdrażamy ich w drużyny. Mają bardzo dobrą jakość. Pracują i nie narzekają. Nie są lepsi od naszych, są inni. To daje nam wszystkim możliwość do wzajemnej nauki.
– Największym ograniczeniem jest infrastruktura. W Kielcach nie ma bazy z prawdziwego zdarzenia. Teraz dużo pracy pewnie zajmuje logistyka, jak rozplanować treningi wszystkich zespołów.
– Bez tego nie przeskoczymy pewnego poziomu. Teraz dużo energii poświęcamy na zadania logistyczne, a moglibyśmy przeznaczyć ją na coś innego. Skupiamy się na tym, co mamy. Mamy ograniczenia, ale mamy odpowiednich ludzi na stanowiskach. Mamy jasną komunikację. Nie chodzimy i nie narzekamy, że nie ma boisk. Radzimy sobie z tym, co jest. Obecne warunki są dla nas optymalne. Najważniejsza jest sukcesywna praca i wymagania od siebie. To droga do sukcesu.
– Jakie są cele na drugi rok pracy akademii?
– Rozwój, rozwój i jeszcze raz rozwój. Chcemy jeszcze mocniej ugruntować swoją pozycję. Chcemy, aby rozpoznawali Koronę po stylu gry. Gra z nami nie może być łatwa i przyjemna. Chcemy dokładać jeszcze więcej jakości piłkarskiej.
– Dziękuję za rozmowę.