REGION
Wyprzedaże trwają. Czas łowów, czy strat?
Za nami „Black Friday” i Mikołajki, wkrótce święta Bożego Narodzenia – czas zakupowego szaleństwa i wybierania prezentów trwa w najlepsze. Zadbajmy o to, by ten gorący okres nie zakończył się nieprzyjemnie dla naszych portfeli. A może się tak stać, gdy okaże się, że zakupione produkty wcale nie były nam potrzebne, a cena – daleka od promocyjnej…
Gdy już zakończą się wszystkie wyprzedaże i czyszczenie magazynów, rozpoczyna się wytężona praca miejskiego rzecznika konsumentów. Bo niestety nie brakuje problemów – na przykład ze zwrotem i reklamacją wadliwych towarów.
- Tego dotyczy zdecydowana większość skarg konsumentów, bez względu na to czy kupujemy tradycyjnie w sklepach, czy online. Warto wiedzieć, że prawo zwrotu każdego towaru mamy jedynie wtedy, gdy kupujemy przez Internet. Możemy odesłać produkt w ciągu czternastu dni, bez podawania przyczyny. Gdy zakupy robimy stacjonarnie, możliwość zwrotu zależy od dobrej woli sprzedawcy – przypomina Dariusz Pyk, miejski rzecznik konsumentów.
Warto zachować zdrowy rozsądek podczas śledzenia tak zwanych „wyprzedaży”. Z raportu agencji Deloitte wynika, realna obniżka cen podczas „Black Friday” wyniosła około… trzech procent.
- Pamiętajmy, że zdecydowana większość „okazji” to zwykłe chwyty marketingowe. Nie wykluczam, że można dokonać satysfakcjonującego zakupu, ale zawsze poprzedźmy go porządną analizą i porównaniu cen także u konkurencji. To my mamy łowić okazje, a nie one nas – radzi Dariusz Pyk.
Przykładem nieuczciwego marketingu, z którym można zetknąć się najczęściej jest podniesienie ceny towaru na jakiś czas przed promocją. Później, gdy szaleństwo zakupowe osiąga apogeum, przychodzi pora na oszałamiającą „wyprzedaż” – ostatecznie płacimy tyle samo. Różnica jest taka, że na metce mamy napis „sale”…
- Jeżeli jesteśmy w stanie udowodnić takie zdarzenie, mamy prawo do zwrotu towaru. Pamiętajmy też, że produkty zakupione w czasie wyprzedaży podlegają reklamacji tak samo jak wszystkie inne. Wyjątkiem jest sytuacja, w której cena danego towaru jest obniżona ze względu jakąś wadę, o której sprzedawca wyraźnie informuje. Wtedy tracimy prawo do reklamacji – zaznacza Dariusz Pyk.
Zachowanie czujności jest też konieczne podczas zakupów na raty. Choć przeważnie sprzedawcy oferują nam oczywiście taką możliwość bez żadnej prowizji, to problem pojawia się przy ukrytych kosztach. Których – wcale nie musimy ponosić.
- Mowa na przykład o ubezpieczeniu rat, czy dodatkowej gwarancji na produkt. To dla nas możliwość, ale w żadnym razie obowiązek. Często wykupienie dodatkowej gwarancji nie daje nam absolutnie niczego – zderzam się z tym na co dzień w mojej pracy. Podobnie, jeśli chodzi o ubezpieczenie produktu. Drobnym drukiem jest napisane, że ubezpieczyciel nie ponosi odpowiedzialności w przypadku uszkodzenia mechanicznego. A przecież – takie zdarzają się najczęściej - zaznacza miejski rzecznik konsumenta.
Warto także zwrócić uwagę na to, czy sprzedawca nie obciąża nas dodatkowymi kosztami za wniesienie i podłączenie sprzętu – gdy kupujemy na przykład artykuły AGD.