REGION
W aptekach brakuje pulsoksymetrów. W czym pomagają pacjentom chorym na covid-19?


W całym kraju wzrosło zainteresowanie zakupem pulsoksymetrów, czyli urządzeń do pomiaru saturacji krwi. Zaczyna ich brakować zarówno w aptekach, jak i hurtowniach. Przy coraz trudniejszym dostępie do lekarzy, pacjenci próbują jak najlepiej zabezpieczyć się na własną rękę na wypadek zachorowania na covid-19.
Zainteresowanie zakupem tych urządzeń wzrosło po oświadczeniu ministra zdrowia, który zadeklarował, że pulsoksymetry będą wspomagały leczenie zakażonych koronawirusem, u których występują niewielkie objawy choroby. System monitoringu zakażonych pacjentów został wprowadzony w Małopolsce, gdzie trafiło do nich 1500 takich urządzeń.
– W województwie świętokrzyskim również wzrosło zainteresowanie pulsoksymetrami. Urządzeń nie ma w aptekach, ale też w hurtowniach, ciężko powiedzieć, kiedy sprzęt pojawi się na półkach – informuje Robert Gocał, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Kielcach.
Pulsoksymetr to urządzenie elektroniczne, służące do pomiaru saturacji krwi. – Jest prosty w obsłudze i możemy zmierzyć nim poziom utlenowania krwi w naszym organizmie. Pulsoksymetr nakładamy na palec - istotne jest, aby paznokieć nie był pomalowany, bo to może zafałszować wynik - po chwili możemy odczytać, jaki jest poziom saturacji, jeżeli wynosi powyżej 95 procent, to znaczy, że wszystko jest w porządku, nasze płuca pracują dobrze. Jeżeli poziom saturacji spada, to dowód, iż coś złego dzieje się w naszym organizmie. Te dane są niezwykle istotne w przypadku osoby zakażonej koronawirusem – tłumaczy Wojciech Przybyslki, konsultant wojewódzki w dziedzinie zdrowia publicznego.
– Koronawirus uszkadza nasze płuca, czasami jeszcze przed pojawieniem się duszności może pojawić się obniżenie saturacji, gdy spada poniżej 90 to znaczy, że poziom utlenowania jest bardzo niski i może zagrażać zdrowiu. Wynik z pulsoksymetru może wyprzedzić wystąpienie objawów klinicznych – dodaje specjalista.
Zwykły pulsoksymetr jest bardzo prosty w obsłudze, po założeniu go na palec w kilka chwil możemy otrzymać wynik badania, jednak urządzenia, które przesłało Ministerstwo Zdrowia do pacjentów z województwa małopolskiego są już nieco bardziej skompilowane. Mają połączenie z aplikacją w telefonie, którą pacjent musi zainstalować.
– Dzięki aplikacji parametry opisujące stan chorego są z urządzenia przekazywane do centrum "Domowej opieki medycznej", czyli mają do nich wgląd lekarze. Takie rozwiązanie wymaga posiadania smartfona – tłumaczy Wojciech Przybylski.
Koszt pulsomsymetru waha się między 100, a 150 zł, jeszcze miesiąc temu można je było kupić w niższych cenach.








