Urzędnicy przeciwko matkom. Położne biją na alarm

Przez ostatni rok, sekretarz Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Położnych Rodzinnych, Marika Kaczmarek, brała udział w comiesięcznych posiedzeniach ministerialnego zespołu, który opracowywał kartę świadczenia specjalistycznej porady laktacyjnej. Niestety, okazało się, że niesamowita praca włożona w opracowanie karty świadczeń, gdzie była opisana porada laktacyjna,  została odrzucona przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.

"Podczas posiedzeń byłyśmy zapewniane, że porada laktacyjna jest bardzo potrzebna, że położne rodzinne to pierwsze ogniwo, które wspiera matki karmiące i że rządzącym zależy na zdrowiu dzieci", czytamy na profilu jednej z położnych.

Okazuje się, że porady laktacyjne uznane są za bezzasadne. Młode mamy muszą radzić sobie same.

- Bardzo często rodzące, które wychodzą ze szpitala, są zostawiane same sobie. Nie są instruowane, w jaki sposób odpowiednio dostawić maluszka, by go nakarmić. Zdarza się, że są zastoje piersi, przez to kobiety gorączkują, nie mają gdzie się zgłosić po pomoc. Można wymieniać wiele powodów, dla których ta porada jest ważna. Niestety na chwilę obecną NFZ tego nie finansuje. Kobieta musi zapłacić za pomoc w tej sprawie, a nie powinno tak być – mówi Agnieszka Piwowarczyk, położna.

Jak dodaje nasza rozmówczyni, często ze względu na takie sytuacje, młode mamy rezygnują z karmienia piersią.

- Często dochodzi do ropnia piersi i wtedy zaczyna się problem. To powoduje zniszczenie gruczołów piersiowych, a to jeszcze bardziej utrudnia karmienie. Jest złota zasada, która mówi o siedmiu pierwszych dniach po porodzie bez mleka modyfikowanego. Niestety, przez te wszystkie problemy i brak dostępu do bezpłatnych porad laktacyjnych, to niszczy całą naszą dotychczasową pracę  - opowiada.

Położne czują się oszukane, ale najwyższą cenę takiej sytuacji płacą matki oraz niestety ...noworodki.