REGION
Śmierć lekarza z włoszczowskiego szpitala
Policja i prokuratura badają okoliczności śmierci chirurga z włoszczowskiego szpitala. W niedzielę lekarz odbył 24 –godzinny dyżur na oddziale chirurgii. W poniedziałek rano miał rozpocząć pracę na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
- W ramach umowy o pracę lekarz miał wstawić się do pracy o godz. 7:30. Chirurg pojawił się w pracy. Przed 8. zgłosił, że się źle czuje i prawdopodobnie będzie musiał pójść na SOR jako pacjent. W następstwie okazało się, że był na sorze, gdzie udzielono mu pomocy. Następnie w stanie przytomności został przewieziony do szpitala w Końskich, gdzie podjęto dalsze leczenie – informuje dyrektor Szpitala Powiatowego we Włoszczowie Joanna Ochał. Lekarza nie udało się jednak uratować. - Jest to dla mnie i całego szpitala bardzo przykre. Był to nasz długoletni pracownik. Wyobrażam sobie, co przechodzi teraz rodzina zmarłego. Zwłaszcza w związku z sytuacją, która jest spowodowana przez media: ich insynuacjami i nagonkami. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że jest to sytuacja bardzo przykra dla mnie i wielka tragedia rodzinna – podkreśla dyrektor szpitala.
Jak się okazuje, 24 – godzinny dyżur lekarz odbył w ramach tzw. kontraktu. – W moim szpitalu dyżurują lekarze, którzy są zatrudnieni także w innych jednostkach. Lekarze dyżurują w ramach działalności gospodarczej. Wpisują się w grafik konkretnego oddziału w czasie, który im odpowiada. Nie mam więc wpływu na to, gdzie lekarze dyżurują w czasie poza pracą w ramach umowy o pracę - dopowiada dyrektor.
Okoliczności śmierci lekarza bada policja i prokuratura.