REGION
Rekordowo duża liczba pożarów sadzy w kominach. Strażacy alarmują
Coraz więcej pożarów w przewodach kominowych notują świętokrzyscy strażacy. Od pierwszego września do wczoraj (8 grudnia), mundurowi interweniowali aż 132 razy. To o dziesięć procent więcej niż w zeszłym roku.
Tylko w nocy z wtorku na środę (7 na 8 grudnia) strażacy wyjeżdżali siedem razy do tego typu zdarzeń – czterokrotnie w powiecie kieleckim, po razie w powiece skarżyskim, pińczowskim i opatowskim. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń.
- Temperatury w nocy spadły, więc kotłownie pracują na większych obrotach. Tam, gdzie kominy nie były porządnie wyczyszczone i zalegała w nich sadza, pojawił się problem z pożarami. Niestety, niektórzy je bagatelizują – alarmuje bryg. Marcin Nyga, naczelnik Wydziału Operacyjnego KW PSP w Kielcach.
Choć w większości przypadków pożar sadzy wygasa samoistnie, to wciąż istnieje duże ryzyko pęknięcia przewodu w wyniku wysokiej temperatury wewnątrz.
- Wtedy ogień może rozprzestrzenić się na łatwopalne elementy budynku. Najgorszy scenariusz jest wtedy, gdy toksyczne produkty spalania przedostają się do wnętrza budynku w nocy, gdy domownicy śpią. Może skończyć się to tragedią – przestrzega funkcjonariusz.
Warto podkreślić, że czyszczenia przewodów kominowych należy dokonywać przynajmniej raz na trzy miesiące. Gdy spalany węgiel jest zanieczyszczony, sadza odkłada się zdecydowanie szybciej.
- W przypadku budynku jednorodzinnych sami możemy czyścic przewody kominowe. Gdy mowa o budynkach użyteczności publicznej, czy zakładach pracy, konieczna jest wizyta kominiarza – przypomina Marcin Nyga.
Nieodłącznym elementem domu wyposażonego w piec, czy urządzenie gazowe powinien być czujnik czadu. Zaalarmuje nas on o obecności niebezpiecznych substancji w powietrzu.