REGION
Oficjalnie prezes MESKO, a NIEOFICJALNIE…
Prezes MESKO S.A., radna sejmiku województwa świętokrzyskiego, zasiadająca w radach nadzorczych trzech spółek Skarbu Państwa, żona i mama czwórki dzieci, fanka zespołu Pink Floyd. Zapraszamy do przeczytania nieoficjalnego wywiadu z Elżbietą Śreniawską.
W jaki sposób Pani odpoczywa?
Moją ulubioną czynnością jest prasowanie. Włączam film, rozkładam deskę i się relaksuje. Lubię też spędzać czas z ciekawymi ludźmi. Mam grupę przyjaciół, która jest niezmienna od lat. Lubimy razem podróżować, zwiedzać świat, lubimy też narciarstwo. Najczęściej jeździmy w Alpy włoskie. Kocham też muzykę. Moim ulubionym zespołem jest Pink Floyd. Album „The Wall” to mój ulubiony. Może to niektórych zdziwi, bo nie wyglądam na taką rockmankę, ale w rzeczywistości jestem raczej imprezową osobą. Lubię tańczyć.
Który z okresów zawodowych wspomina Pani najlepiej?
Pracowałam w życiu w wielu firmach, ale najdłużej w MPK. Człowiek zawsze najlepiej wspomina swój czas młodości i tak też jest w moim przypadku. Wtedy kiedy dzieci były małe, pracowałam w różnych firmach. Tu na pół etatu, tam na umowę zlecenie. Z wykształcenia jestem ekonomistą, wiele lat pracowałam jako księgowa. To było fajne, bo mogłam sobie dopasować życie zawodowe do potrzeb rodzinnych.
Nic dziwnego. W końcu ma Pani czwórkę dzieci. Ja ledwo ogarniam dwójkę…
Potrzeba matką wynalazków. Zawsze się można zorganizować, trzeba tylko chcieć. Przyjście na świat potomka wywraca życie do góry nogami i tak się też stało w naszym przypadku. Ciągle jesteśmy rodzicami i to że mamy dorosłe dzieci nie zwalnia nas z żadnej odpowiedzialności, aczkolwiek wpływu na ich życie poniekąd już nie mamy.
Czy Pani dzieci poszły w Pani ślady?
Tylko jedna córka jest ekonomistką. Najstarsza jest prawnikiem, a druga architektem. Syn ma otwarty przewód doktorski na Akademii Górniczo-Hutniczej.
Wracając do spraw zawodowych i biorąc pod uwagę to co dzieje się za wschodnią granicą, MESKO pełni obecnie kluczowe role.
Tak to prawda. Podejmując się tej pracy nie przypuszczałam, że życie się tak potoczy. Ale ono samo pisze scenariusze. Rzeczywiście ta sytuacja spowodowała całkowite przeorganizowanie branży i firmy, w której jestem. Musieliśmy postawić na zwiększenie mocy produkcyjnych, wykorzystanie wszystkich rezerw i ogromny skok rozwojowy. Jesteśmy skazani na to, żeby produkować coraz więcej i coraz szybciej. Ilości amunicji, które są potrzebne na froncie wszystkich zaskoczyły. Mamy kontakt z Ukraińcami, bo przyjeżdżają do nas w różnych tematach. Opowieści, które słyszymy sprawiają, że skóra cierpnie, ale ciągle oglądamy to zza szyby. Wojna zmieniła jednak diametralnie naszą sytuację, bo staliśmy się krajem przyfrontowym. Musimy stawić temu czoła. To bardzo duże wyzwanie i musimy bardzo dużo pracować, by mu sprostać.
Czy obecnie szukacie pracowników?
Zwiększyliśmy zatrudnienie już ponad dziesięć procent i to nie jest koniec. Co prawda pojawiają się nowe maszyny i urządzenia, które w wielu przypadkach zastępują proste czynności, na przykład pakowanie, kontrolę jakości. Natomiast jest duże zapotrzebowanie na wykwalifikowaną kadrę. Ciągle poszukujemy pracowników z zawodami technicznymi: techników, technologów, inżynierów, chemików, frezerów, mechaników, spawaczy.
Co ma Pani zawsze przy sobie?
Różaniec. Bez Boga nic nie ma łatwo, nic nie ma przyjemnie i nic się nie układa tak jakby się chciało. Ktoś nam musi w życiu pomóc. Mam kontakt z Kościołem. Jestem praktykującą katoliczką. Nie wstydzę się tego. To mi w wielu sytuacjach ułatwiło życie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Aleksandra Niemczyk. Spisała Weronika Kępa.