REGION
Lekarzy jak na lekarstwo: "Mamy respiratory, ale kto je obsłuży?"


– Od dwudziestu lat bębnimy, że lekarzy jest za mało, ale do tej pory dla nikogo nie był to problem. Dopiero obecna sytuacja związana z koronawirusem pokazuje, jak ciężka jest sytuacja – mówi Paweł Barucha, Prezes Okręgowej Rady Lekarskiej.
Polska zajmuje ostatnie miejsce w Unii Europejskiej pod względem liczby lekarzy na tysiąc mieszkańców. Brakuje również pielęgniarek, co roku powinno wchodzić do systemu 13 tysięcy z nich, a dołącza zaledwie pięć tysięcy. Problem ten szczególnie uwydatnił się w dobie pandemii koronawirusa.
– Mamy duży problem z przekazywaniem lekarzy ze szpitala do szpitala. Jeżeli specjalistów z jednej placówki wyślemy do drugiej, to w tej pierwszej pojawi się luka. W niektórych przypadkach wystarczy, że zachoruje dwóch lekarzy i cały system pada, bo nie ma na ich miejsce zastępstw. To wszystko było do tej pory łatane tym, że lekarze i pielęgniarki pracują na kilku etatach – podkreśla Paweł Barucha.
– Mówimy o tym od wielu lat, jednak dopiero obecna sytuacja pokazuje, jak ogromne braki są w personelu medycznym. Osoby odpowiadające za to nie brały tego pod uwagę latami, co gorsza nikt się tym również nie przejął przez ostatnie pół roku. Mówi się o wielkiej liczbie respiratorów, ale skąd mamy wziąć lekarzy do ich obsługi? – dodaje Barucha.
Wojewoda świętokrzyski Zbigniew Koniusz potwierdza, że ruchy kadrowe wśród medyków są trudne.
– Sytuacja nie jest tak zła w województwie świętokrzyskim, jak w kraju. Jest to pokłosie tego, co działo się kilkanaście lat temu, kiedy migracja była bardzo nasilona. To zjawisko teraz wyhamowało, ale nie da się ukryć, że tysiące medyków z Polski pracuje za granicą. Naturalne przesunięcie wielu z nich w wiek emerytalny również jest widoczne, powstała nam dziura pokoleniowa. Żeby to zmienić potrzeba wielu lat pracy. Pracy, która niedawno się zaczęła, powstały w ostatnim czasie akademie i szkoły niepubliczne, które kształcą lekarzy – mówi Zbigniew Koniusz.
– Przesuwając ich z jednej placówki, w drugiej się odsłaniamy. Jeśli powstaną w województwie szpitale nadzwyczajne leczące chorych na koronawirusa, muszą one pracować na czasowych zasadach kadrowych, a nie takich, które są stosowane w lecznictwie stacjonarnym. Inaczej szpitale "covidowe" by nie powstały, bo z kadrą byłoby bardzo trudno – dodaje wojewoda.
Naczelna Rada Lekarska ocenia, że w Polsce brakuje nawet 68 tysięcy medyków, przy takim zasileniu kadry nasz kraj dorównałby do średniej w Unii Europejskiej.








