Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

REGION

Lekarz odmówił przewiezienia pacjenta do szpitala, w którym ten się leczył. Rodzina sama go tam zawiozła

środa, 23 października 2019 10:28 / Autor: Magdalena Nowak
Lekarz odmówił przewiezienia pacjenta do szpitala, w którym ten się leczył. Rodzina sama go tam zawiozła
Lekarz odmówił przewiezienia pacjenta do szpitala, w którym ten się leczył. Rodzina sama go tam zawiozła
Magdalena Nowak
Magdalena Nowak

Czy lekarz karetki pogotowia ratunkowego, który przyjechał do ciężko chorego, miał prawo żądać przewiezienia go do szpitala odległego o 80 kilometrów, zamiast lecznicy położonej o 15 kilometrów od domu pacjenta? I to pomimo, że lekarze z tego drugiego szpitala prowadzili chorego i uczulali go, by w razie komplikacji zgłosił się właśnie do nich? – Wuj był w bardzo ciężkim stanie, wezwaliśmy karetkę, ale pan doktor nie chciał nam pomóc, był nieugięty – opowiada kobieta. Pytanie - dlaczego?

 – Wujek leczył się już dwa i pół roku, miał raka płuc. Często brakowało mu powietrza i chociaż w domu miał odpowiednią aparaturę tlenową, to tego dnia jego stan był na tyle krytyczny, że sprzęt, którym dysponowaliśmy na miejscu nie pomógł mu. Wezwaliśmy karetkę pogotowia, przyjechał pan doktor i dwóch sanitariuszy, po zbadaniu stwierdzili, że pacjent musi zostać przewieziony do szpitala. Ale nie do Proszowic, gdzie się leczył, lecz odległej o... 80 kilometrów Czerwonej Góry - opowiada kobieta.

- Powiedzieliśmy lekarzowi, że mamy zaświadczenie od ordynatora ze szpitala w Proszowicach,  że pacjent jest tam leczony  i tam powinien zostać przewieziony, czyli dosłownie 15 kilometrów od domu wujka. Doktor, który przyjechał w karetce, stanowczo odmówił naszej prośbie. Powiedział, że nie zawiezie tam pacjenta, tylko do szpitala w Czerwonej Górze. Ostatecznie wuj podpisał podsunięte przez lekarza zaświadczenie, że odmawia przewiezienia go właśnie tam. Byliśmy bardzo zaskoczeni zachowaniem doktora. W końcu sami przewieźliśmy wuja do szpitala w Proszowicach, bo baliśmy się o jego zdrowie, a od Czerwonej Góry dzieliła nas godzina drogi.  Niestety, wuj zmarł trzy dni po tym incydencie – dodaje słuchaczka.

O komentarz zapytaliśmy Martę Solnicę, dyrektorkę Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego. – Karetka ratunkowa zawozi pacjenta do najbliższego szpitala, oddziału ratunkowego lub szpitala wskazanego przez dyspozytora medycznego, a jeśli jest w niej lekarz, to on wskazuje szpital według schorzenia pacjenta. Zlecenie, o którym mówi rodzina pacjenta, czyli dokument wskazujący na konkretny szpital, dotyczy transportu sanitarnego Podstawowej Opieki Zdrowotnej, a nie wezwania karetki pogotowia ratunkowego. W tym przypadku pacjent wybiera numer 41 34 465 03 lub 41 34 426 47 i prosi o transport do lecznicy wskazanej na zleceniu, które wystawił lekarz. Jeśli pacjent był w stanie zagrożenia życia, a miał problemy z oddychaniem, to decyzja o przewiezieniu go na Czerwoną Górę była zasadna – tłumaczy Marta Solnica. 

Beata Szczepanek, rzecznik Świętokrzyskiego Oddziału NFZ również potwierdza zasadność takiego działania. – Zasada jest prosta, pacjent powinien zostać przewieziony do najbliższej placówki, która może mu udzielić pomocy, jednak ostatecznie decyduje o tym lekarz. Na jego decyzję mogło wpłynąć wiele czynników, na przykład fakt, że w Proszowicach pacjent nie uzyskałby należytej opieki, a  szpital w Czerwonej Górze specjalizuje się w chorobach płuc – wyjaśnia Beata Szczepanek.

Co ciekawe, zupełnie inne zdanie ma konsultant biura Rzecznika Praw Pacjenta: – Ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej, a dokładnie artykuł 41, ustęp 1, punkt 2, mówi, że pacjent powinien być przewieziony do  n a j b l i ż s z e g o  podmiotu leczniczego, udzielającego świadczeń we właściwym zakresie wynikającym z potrzeb zachowania ciągłości leczenia. Dlatego trudno jest zrozumieć opór lekarza, który podjął taką decyzję - mówi konsultant.

- Pacjent powinien zostać przewieziony do Proszowic bo po pierwsze: jest to miejsce leżące najbliżej jego miejsca zamieszkania, a po drugie: tam lekarze znają już jego historię choroby. Twardy przepis, który został przeze mnie przytoczony, lekarz zupełnie zbagatelizował i to jest niestety fakt. W sytuacji, gdy chodzi o zagrożenie ludzkiego życia, nie ma czasu na przepychanki i dochodzenie się, gdzie pacjenta zawieźć. Tutaj powinna być natychmiastowa reakcja, oczywiście z korzyścią dla pacjenta – tłumaczy konsultant.

Gdyby ktoś z Państwa spotkał się z podobną sytuacją, prosimy o kontakt z naszą redakcją. 

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO