REGION
Kieleccy restauratorzy: Perspektywa bankructwa puka do naszych drzwi
Kieleccy restauratorzy informują, że ich lokale świecą pustkami. Większość osób stosuje się do obowiązujących zaleceń i rezygnuje z jedzenia na mieście. Właściciele już zaczynają liczyć straty.
– Punktem kulminacyjnym było ogłoszenie przez premiera Mateusza Morawieckiego informacji o zamknięciu szkół. Od tego momentu nie mamy klientów, ludzie ruszyli na zakupy do sklepów i nikt nie myśli o odwiedzeniu restauracji. Wszystkie rezerwacje zostają odwołane, zarówno biznesowe jak i wśród naszych prywatnych klientów – informuje zarząd restauracji Żółty Słoń.
– Kontaktujemy się również z innymi osobami z Kielc zajmującymi się gastronomią i zdajemy sobie sprawę z tego, że wszędzie jest podobnie. Wczoraj jedna z popularnych restauracji przy ulicy Solnej do godziny 15 zarobiła... 16 złotych. My rozumiemy powagę sytuacji i wiemy, że wszelkie wprowadzane środki prewencyjne są konieczne, ale jako przedsiębiorcy odczujemy dotkliwe skutki tej sytuacji. Samych kosztów stałych mamy miesięcznie około 120 tysięcy złotych, to są na przykład pensie, ZUS, woda czy gaz. Wprowadzamy katering mając nadzieję, że to pomoże nam nie spaść na zupełne dno. Zawsze nasze standardy były bardzo wysokie i cały czas utrzymujemy je na najwyższym poziomie – dodają przedstawiciele restauracji.
Podobna sytuacja jest w innych lokalach m.in. Restauracji Kieleckiej działającej przy Placu Wolności. – Klienci masowo odwołują rezerwacje, w najbliższym czasie mieliśmy spotkania po bierzmowaniach i chrztach, ale też bardzo dużo rezerwacji wieczornych. Jesteśmy w jednej wielkiej czarnej dziurze, nie mamy perspektyw na najbliższe dni. Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji i czujemy, że widmo bankructwa puka do naszych drzwi. Jedne co możemy robić i robimy, to wypełniamy wszelkie zalecenia WHO i Ministerstwa Zdrowia odnośnie dbania o zdrowie pracowników i gości. Ze stołów usunęliśmy wszystko, m.in. serwetki i przyprawniki, mamy teraz puste blaty – opowiada Zbigniew Płoński, właściciel Restauracji Kielecka.
– Ludzie cały czas chodzą do sklepów i właśnie w tej branży zdecydowanie szybciej rozprzestrzeniają się wirusy i zarazki niż w branży gastronomicznej. Jedyne co możemy teraz zrobić, to przeczekać kryzys i współczuć pozostałym restauratorom – dodaje Płoński.
Branża gastronomiczna to jedna z wielu, która odczuje straty w związku z koronawirusem. Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zapowiedziała, że na początku przyszłego tygodnia przedstawiony zostanie projekt specustawy, która ma wspomóc przedsiębiorców w naszym kraju. W planach są tanie pożyczki i gwarancje finansowane z Banku Gospodarstwa Krajowego. Mowa też o tym, że straty poniesione w 2020 roku będzie można odliczyć od podatku, który był należny za 2019 rok. Rząd ma też znieść obowiązek nakładania kar za niewywiązanie się z umów zawartych w trybie zamówień publicznych.