REGION
Dziś Dzień Sapera. „Jeden błąd może kosztować życie całej załogi”
16 kwietnia obchodzimy Dzień Sapera – to najlepsza okazja, by przypomnieć jak odpowiedzialną i wymagającą pracę mają żołnierze zajmujący się materiałami wybuchowymi. Nie bez przyczyny mówi się, że saper myli się tylko raz, a warto dodać, że ten zawód wymaga specjalistycznej wiedzy i stalowych nerwów.
- Trzeba potrafić oddzielić pracę, w której doświadczamy wiele stresu, od życia prywatnego. Na początku mojej kariery zawodowej, liczba zabezpieczeń niebezpiecznych przedmiotów była dla mnie dużym zaskoczeniem. Niemalże codziennie wyjeżdżamy do podejmowania niewybuchów, zdarzają się dni, w których interweniujemy kilkukrotnie. Na szczęście wśród wszystkich naszych zgłoszeń nie było dotąd przypadku wybuchu - mówi plutonowy Sebastian Tosnowiec z 31. patrolu saperskiego, Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach.
W codziennej pracy sapera nie brakuje stresujących interwencji. Najtrudniejsza, z jaką musiał zmierzyć się plutonowy Tosnowiec miała miejsce w Skarżysku-Kamiennej.
- Tam na parkingu przylegającym do dworca kolejowego znaleźliśmy bombę FAB 100. Zgłoszenie było nietypowe – pocisk znajdował się w pobliżu rur wodociągowych, ciężko było go wydobyć. Oprócz tego teren był zurbanizowany, konieczna była ewakuacja wielu osób. Musieliśmy współpracować z innymi służbami, strażą pożarną, policją. Ta sytuacja utkwiła mi w pamięci – opowiada.
Wszystko wskazuje na to, że saperzy z naszego regionu nie mają co liczyć na spokojniejszą służbę – badacze szacują, że niewybuchy będą odnajdywane jeszcze przez nawet trzysta lat. W ubiegłym roku, świętokrzyscy specjaliści od materiałów wybuchowych podjęli niemal sześć tysięcy niebezpiecznych przedmiotów i zrealizowali ponad trzysta interwencji. W dniu ich święta, życzymy ich jak najmniej bombowych zgłoszeń i samych bezpiecznych powrotów.