REGION
Dwuletni Bruno walczy o życie!
Pochodzący z Końskich, dwuletni Bruno Słowiński zmaga się z nowotworem złośliwym – neuroblastomą w czwartym stadium. Chłopiec jest leczony w klinice w Barcelonie. To jest jednak bardzo kosztowne. Potrzeba w sumie dwóch milionów złotych…
Wszystko zaczęło się jak zwykle, bardzo niepozornie. „Czuliśmy, że coś jest nie tak. Bruno pewnego dnia zaczął kuleć. W nocy był niespokojny, często się budził i płakał, miał powiększony brzuszek. Zaczęliśmy szukać przyczyny pogarszającego się stanu zdrowia synka, jednak nikt nie traktował nas poważnie”, piszą rodzice na stronie siepomaga.pl.
Po kolejnych wizytach u ortopedy zlecono specjalistyczne badanie. „Wynik był kosmiczny, ale pediatra wciąż uspokajał, że to o niczym złym nie świadczy... Powtórzone badanie nie zmieniło wyniku. Tego samego dnia pojechaliśmy do szpitala w Kielcach. Zanim jednak trafiliśmy na oddział onkologii i hematologii dziecięcej, lekarz zlecił badanie USG jamy brzusznej. Wtedy usłyszeliśmy najgorszą wiadomość. Świat się zatrzymał”.
W brzuszku Bruna wykryto guz mierzący ponad dziesięć centymetrów. Lekarze ocenili, że to najprawdopodobniej neuroblastoma – złośliwy nowotwór w mocno zaawansowanej postaci. Czwarty stopień w czterostopniowej skali.
„Dalej wszystko toczy się jak w koszmarze... Kolejny dzień rezonans, który potwierdza najgorszy dla nas scenariusz. Miękkie kolana, morze łez... Bruno nie śpi, nie chce się bawić, ma gorszy apetyt, nie ma mowy o chodzeniu. Tylko leży i z trudem siada, mocno przerażony nowym otoczeniem. Wystraszony i pełen lęku, boi się wszystkich - lekarzy, pielęgniarek, którzy wchodzą na salę. (…) Lekarze robią, co mogą. Rokowania są słabe. Podpisujemy zgody na leczenie, które wyglądają jak podpisywanie paktu z diabłem. Widzimy i czujemy pustkę, jakby ktoś wyrwał nam serce i pozbawił wszelkiej radości. Dołączamy do grona Onkorodziców. Stajemy się innymi ludźmi. Wszystko jest inne. Problemy stają się nieistotne… Rozpoczynamy walkę”.
Na początku Bruno zmienił szpital z kieleckiego na krakowski.
„Guz rośnie, czekamy, aż chemia zacznie działać... Pragniemy zrobić wszystko, wykorzystać wszelkie możliwe opcje, aby dało się usunąć guza w całości, nie naruszając narządów… Aby Bruno wrócił do zdrowia i znów był pogodnym, ciekawym świata dzieckiem”.
To właśnie wtedy rodzice znaleźli klinikę, która specjalizuje się w najcięższych przypadkach usuwania guza neuroblastomy. Ta znajduje się w Barcelonie. To właśnie tam, dzięki ludziom dobrej woli, obecnie przebywa mały Bruno wraz z rodzicami – Agatą i Mariuszem.
„Kwota zawrotna - 2 miliony złotych - podyktowana jest dokładnym planem leczenia, na który musieliśmy czekać do momentu otrzymania wszystkich wyników badań wykonanych w Klinice SJD. Wówczas została podjęta decyzja o indywidualnym planie leczenia, jakiego potrzebuje nasz syn. Przed nami długa droga do zdrowia”.
Wstępnie oszacowano, że leczenie potrwa około pół roku – chemioterapia, operacja wycięcia guza, immunoterapia, radioterapia, a w przyszłości szczepionka przeciwko wznowieniu choroby w USA. Czy tak będzie? Życie pokaże.
Przyjmowane chemioterapie sprawiły, że chłopczykowi zaczęły wypadać włosy. W akcie solidarności rodzice postanowili więc zgolić również swoje głowy i pokazać, że jeden za wszystkich to wszyscy za jednego.
Kielczanie również mogą pokazać solidarność z chłopcem, jednak zamiast golić głowy wystarczy wesprzeć Bruna finansowo. Można to zrobić pod linkiem: www.siepomaga.pl/waleczny-bruno.