Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

REGION

Coraz mniej boimy się epidemii? „Odpychamy od siebie złe informacje żeby nie zwariować”

poniedziałek, 19 października 2020 13:24 / Autor: Aleksandra Rękas
Coraz mniej boimy się epidemii? „Odpychamy od siebie złe informacje żeby nie zwariować”
Coraz mniej boimy się epidemii? „Odpychamy od siebie złe informacje żeby nie zwariować”
Aleksandra Rękas
Aleksandra Rękas

Liczba zakażeń koronawirusem zdecydowanie wzrasta w ostatnich dniach i co chwilę padają nowe rekordy zakażeń COVID-19. Czy to sprawia, że epidemia stała się naszym największym lękiem? Okazuje się, że niekoniecznie, a wypieranie nadmiernej liczby negatywnych komunikatów jest naturalną, chroniącą nasze zdrowie psychiczne reakcją.

 W sobotę liczba zakażonych koronawirusem w naszym województwie wyniosła 396.  Tak wysokiego przyrostu zachorowań dotąd nie odnotowaliśmy. Sporo pracy mają także świętokrzyscy policjanci.

- W ciągu ostatniej doby interweniowaliśmy 90 razy w związku z nieprzestrzeganiem obostrzeń sanitarnych. Oprócz tego ciągle kontrolujemy osoby przebywające na kwarantannie – na ten moment jest ich 7304 – wylicza Damian Janus z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.

Z jednej strony oswoiliśmy się z rzeczywistością, w której żyjemy. Z drugiej – liczba zachorowań przybrała na sile i niemal każdy z nas zna kogoś kto zaraził się COVID-19, lub sam był chory.

- Dociera do nas wiele, nierzadko sprzecznych ze sobą komunikatów. Mamy problem z zaufaniem rządzącym i tak zwanym ekspertom. Ostatnie badania wskazują, że 18 procent z nas jest „koronasceptykami” i w ogóle nie wierzy w epidemię, pomimo niepokojących sygnałów, które do nas trafiają – mówi dr Magdalena Piłat-Borcuch, socjolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

Jak zaznacza, problemem są także sprzeczne zachowania polityków.

- Widzimy posłów, którzy nie noszą maseczek, mimo że sami nakładają na nas nakazy. Starsza część społeczeństwa przeważnie boi się i stosuje do rygorów, jednak młodzi często mają poczucie, że ich to nie dotyczy, zwłaszcza odbierając takie sygnały od rządzących – podkreśla.

Społeczeństwo stara się racjonalizować komunikaty, które otrzymuje i tłumaczyć, że te niebezpieczne rzeczy przydarzają się innym, nie nam.

- Gdybyśmy mieli ciągle żywić się tymi negatywnymi informacjami, odbiłoby się to na naszym zdrowiu psychicznym. Musimy jakoś sobie radzić i nie możemy funkcjonować tylko w oparciu o złe komunikaty. Jest to pewien sposób na odreagowanie – podsumowuje dr Magdalena Piłat-Borcuch, socjolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

Podobnego zdania jest psycholog Magdalena Delipacy. Jak wyjaśnia, o tym, że nauczyliśmy się funkcjonować w czasach zagrożenia COVID-19 świadczy fakt mniejszej liczby akcji pomocowych obecnie, niż było to wiosną – gdy wybuchła epidemia.

- Zdążyliśmy się już oswoić z rzeczywistością, która przecież już trochę trwa. W marcu nagle znaleźliśmy się w nowej sytuacji – jednak po jakimś czasie obostrzenia zostały zniesione, poradziliśmy sobie jako całe społeczeństwo. Teraz powróciliśmy do poprzednich zasad, mamy już pewne doświadczenia związane choćby z zachowaniem środków ostrożności – zaznacza.

Duże znaczenie ma też fakt, że obecny sezon jesienno-zimowy zawsze obfitował w dużą liczbę zachorowań – także na grypę, czy przeziębień.

- Pewną role odgrywa pogoda – dzień jest krótszy, słońca jest mniej, więc nasze samopoczucie się pogarsza. Teraz znowu musimy się mobilizować, ale pamiętamy także o tym, że wiele scenariuszy z marca nie zostało zrealizowanych. Nie było tak źle jak się obawialiśmy i jesteśmy w stanie to przetrwać – taki wniosek płynie z wcześniejszych doświadczeń – mówi Magdalena Delipacy.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO