REGION
Adaś chce żyć jak inne dzieci. Potrzeba 400 tysięcy złotych
Potrzebne jest 400 tysięcy złotych na operację stóp pięcioletniego Adasia Węzigowskiego z Radomia. Chłopiec zmaga się z obustronną hemimelią strzałkową. Jest już po dwóch zabiegach, ale nadal krzywią mu się nogi, ma nieprawidłowo ustawione stopy i bolą go pięty przy chodzeniu, przez co ma problemy z utrzymaniem równowagi.
Adaś przyszedł na świat w ósmym miesiącu ciąży. Jego rodzice nie wiedzieli, że będzie chory, bo nie wskazywały na to żadne badania i przez cały czas wszystko było w porządku. Jednak, kiedy się urodził, okazało się, że coś jest nie tak z jego nóżkami.
– Lekarze sami nie wiedzieli, co mu dolega. Ja widziałam tylko jego opuchnięte i wykrzywione nóżki, a później dowiedziałam się, że nie ma jeszcze wszystkich paluszków u obu stóp – mówi Anna Węzigowska, mama Adasia.
Badania wykazały, że chłopczyk zmaga się z obustronną hemimelią strzałkową. Jego stopy są zniekształcone, a oprócz tego ma u każdej z nich po trzy palce, które są krzywe i nachodzą na siebie. To powoduje, że nie może utrzymać prawidłowej postawy i równowagi tak, jak inne dzieci. Obecnie Adaś jest po dwóch ciężkich operacjach, które przeszedł w wieku dwóch lat.
– Ból i cierpienie po zabiegach były ogromne, ale wciąż powtarzaliśmy, że to dla jego dobra i że to daje mu szansę na późniejsze postępy. Niestety, teraz wiemy, że to za mało. Adaś wciąż nie jest w stanie utrzymać prawidłowej równowagi, nie może skakać ani biegać. Nawet dłuższy spacer to dla niego ogromne cierpienie – relacjonuje mama chłopca.
Rodzice wciąż szukali dla niego ratunku. Ponad dwa lata temu trafili do ośrodka w Warszawie, gdzie pracują polscy lekarze, którzy szkolili się u doktora Paleya, wybitnego ortopedy z USA.
– Po konsultacjach w Paley European Institute usłyszeliśmy, że Adaś ma szansę nie tylko prawidłowo stać na nóżkach, ale też chodzić i normalnie funkcjonować. We wrześniu byliśmy na bezpośredniej konsultacji u doktora Paleya i dowiedzieliśmy się, że synek musi przejść kolejną operację, żeby nie uszkodziły się mu kolana i kręgosłup. Niestety zabieg trzeba przeprowadzić w ciągu najbliższego roku – mówi pani Anna.
Dodatkowym problemem jest ogromny koszt operacji, który wynosi ponad 400 tysięcy złotych. Jednak, żeby wyznaczyć konkretny termin zabiegu rodzice muszą wpłacić do 15 listopada 20 procent tej kwoty, czyli około 80 tysięcy złotych. To przerasta ich możliwości finansowe.
– Kiedy Adaś się urodził, musiałam zrezygnować z pracy, dlatego utrzymujemy się tylko z pensji męża i zasiłku, który mi przysługuje z tytułu wychowywania niepełnosprawnego dziecka. Nie ma też szansy, żebym wróciła do pracy, bo syn wymaga stałej opieki – tłumaczy mama chłopca.
Adaś jest podopiecznym Fundacji Siepomaga. Na stronie internetowej organizacji została założona zbiórka pieniędzy. Niestety, do tej pory udało się zebrać niecałe 34 tysiące złotych.
– Staramy się zgromadzić pieniądze jak najszybciej, żeby przynajmniej wyznaczyć termin operacji, a pozostałą kwotę, mam nadzieję, uda się zebrać w późniejszym terminie. Adaś chciałby dorównać swoim rówieśnikom, płacze, kiedy czegoś nie potrafi, bo nie umie się pogodzić ze swoim cierpieniem. Jego wada nigdy nie zniknie, ale poprawi funkcjonowanie w przyszłości, dlatego zrobimy wszystko, żeby mu pomóc – stwierdza pani Anna.
Zbiórka pieniędzy na leczenie Adasia jest prowadzona TUTAJ.