Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 43.

PUBLICYSTYKA

Wycinałem sobie na głowie wzorki

piątek, 16 maja 2014 14:04 / Autor:
Wycinałem sobie na głowie wzorki
Wycinałem sobie na głowie wzorki

Rozmowa z Jackiem Włosowiczem, europosłem z ramienia Solidarnej Polski.

- Niedługo będzie Pan świętował pięćdziesiątą rocznicę urodzin, ale nie dałbym Panu więcej niż czterdzieści lat. Pewnie lubi Pan solidnie poćwiczyć?

- Owszem, ale teraz mam na to niewiele czasu. Może ma znaczenie również to, że dla mnie zawsze szklanka jest do połowy pełna, a nie pusta. Staram się patrzeć w przyszłość przez różowe okulary, a nie martwić się tym, co jest już za mną.

- Jest Pan niezwykle aktywny na Facebooku, wrzuca Pan zdjęcia, komentuje, dzieli się swoją działalnością i trochę prywatnością. Ma Pan na to wszystko czas?

- Sam nie dałbym rady, polityka to sport drużynowy. Oczywiście w drużynie musi być kapitan, a ja mam bardzo dobrą drużynę ludzi młodych, wykształconych i doświadczonych politycznie i samorządowo. Każdy zna swoje zadania, którymi się zajmuje. A wracając do Facebooka: oczywiście większość wpisów jest mojego autorstwa, ale w moim zespole są osoby lepiej znające języki obce i one również umieszczają informacje na „fejsie”. Tak właśnie powinna wyglądać praca, nie tylko w polityce, ale we wszystkich firmach. Zespół, którego członkowie są przydzieleni do poszczególnych zadań, i wykonują je najlepiej jak umieją. To właśnie gwarantuje sukces.

- Pana żona Monika to niezwykle zgrabna, efektowna blondynka. Ma Pan słabość do kobiet o słowiańskiej urodzie?

- Monika na pewno mnie zauroczyła i nadal to robi. Chodziliśmy do jednego liceum, to tam się poznaliśmy. A jeśli chodzi o słabość do płci przeciwnej... owszem mam, ale tylko do mojej żony.

- Doczekaliście się potomstwa, dwóch synów…

- Tak, byli bardzo przez nas wyczekiwani, bo zarówno ja, jak i Monika chcieliśmy mieć synów. Cóż, kiedy rosną bardzo szybko, a udało mi się to zauważyć zwłaszcza podczas ostatnich pięciu lat mojej działalności, bo widujemy się dosyć rzadko. Kuba ma piętnaście lat, Michał - czternaście.

- Jako dziecko był Pan grzecznym Jacusiem?

- Oczywiście! Byłem bardzo grzecznym dzieckiem (śmiech)

- No to pewnie nie przypomni Pan sobie niczego bulwersującego ze swej bezgrzesznej młodości?

- A właśnie, że sobie przypomnę. Gdy miałem pięć lat, poważnie zadarłem ze swoją mamą. Uparłem się, że chcę iść do fryzjera. Mama oczywiście nie zgodziła się na to, bo widać nie było takiej potrzeby. Ale nie zrezygnowałem i fryzjera zafundowałem sobie samodzielnie. Po prostu wziąłem nożyczki i wyciąłem sobie na głowie przeróżne wzorki…

- Gustował Pan w jakichś konkretnych deseniach?

- Nie, ciąłem jak ręka poprowadziła… (śmiech). Kiedy zobaczyła mnie mama, nie była szczęśliwa, mówiąc delikatnie. Koniec końców można powiedzieć, że dopiąłem swego: po tym wyczynie musiałem już iść do fryzjera, bo moje rękodzieło, zwłaszcza na grzywce, należało zdecydowanie wyrównać.

- A kiedy po raz pierwszy zabiło Panu mocniej serce? Może w przedszkolu?

- Wtedy miałem tyle zajęć, że raczej skupiałem się na towarzystwie kolegów. Mówiąc nawiasem mam wrażenie, że wśród przedszkolaków ta tendencja zanikła - teraz częściej bawią się koedukacyjnie. Ja powiem szczerze: za zapomnianą już grą w kapsle czy piłką nożną dałbym się pociąć! Nawet dziewczyny nie były mnie w stanie odciągnąć od tych rozrywek.

- Co Pan powie... Naprawdę żadnych kobiet w przedszkolu?!

- Tylko dwie stałe partnerki do tańca. Miały na imię Beatka i Renatka.

- Dziękuję za rozmowę.

Robert Majchrzyk

 


Jak Jacek Włosowicz obronił Jacka Soplicę? Dlaczego wolał karierę polityka i ekonomisty, a nie prawnika? Czy podczas przysięgi małżeńskiej Panu Jackowi drżał glos? O tym dowiecie się słuchając Radia eM w najbliższą sobotę, 17 maja, między godziną 12 a 15.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO