PUBLICYSTYKA
Skarb na peryferiach
Przy ulicy Leśniówka, biegnącej peryferiami Kielc wzdłuż Pasma Posłowickiego, trwały sobie w najlepsze prace przy budowie kanalizacji. Rozkopano teren i powoli wszystko szło swoim torem. Do czasu kiedy w wykopie pojawiły się… fragmenty jakiejś dziwnej ceramiki i zwierzęce kości.
Robotnicy zamarli ze zdziwienia. Przez głowy przemknęła im myśl, że mogli odkopać coś naprawdę ważnego. W końcu tyle się teraz mówi w telewizji o skarbach znalezionych podczas prac ziemnych. Już pewnie przeczuwali smak przygód, które mogą stać się ich udziałem, więc szybciutko pobiegli poinformować o znalezisku przełożonych.
Stali potem wspólnie nad tym wykopem i przyglądali się rozbitym dzbankom oraz poczerniałym ze starości kościom. Nie wahali się ani chwili. O znalezisku powiadomili Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków. I ruszyła cała machina. Do „skarbu” przyjechali archeolodzy. Zabezpieczyli teren i rozpoczęła się archeologiczna przygoda.
- To bardzo ciekawe znalezisko – mówi Kinga Ryba, archeolog prowadząca badania. – Te niewielkie fragmenty ceramiki pochodzą z czasów kultury łużyckiej albo trzcinieckiej. Są zbyt małe, żeby je dokładnie sklasyfikować, ale badania trwają. To dopiero początek. Może tu kiedyś była osada? – zastanawia się.
Kultura trzciniecka pochodzi z wczesnej epoki brązu, z około 1900 do 1000 roku przed naszą erą. I co ciekawe, niektórzy badacze uznają tereny, które obejmowała swym zasięgiem, za kolebkę Prasłowian. Jeżeli natomiast byłaby to kultura łużycka, to rozwijała się od 1300 do 400 lat p.n.e. – Zmieniłoby to pogląd na pradzieje tego terenu. Istnieje jednak pewien problem: rok temu przeprowadzano na tym terenie światłowód i już wtedy robiono wykopy. Jeżeli była tam osada, została zniszczona. Z tak niewielkich fragmentów ceramiki niewiele możemy odczytać – zaznacza archeolog.
Tym bardziej archeolodzy chwalą samych pracowników. – Nie wszyscy na ich miejscu zrobiliby to samo. Mogliby zasypać znalezisko, choć jest to niezgodne z prawem. Ale terminy gonią, zaś wykopaliska archeologiczne powodują spowolnienie prac. Więc lepiej siedzieć cicho. I tak bezpowrotnie giną fragmenty naszych dziejów – tłumaczy dr Andrzej Przychodni z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.
Przypomnijmy, że odkryte jak dotąd w Kielcach najstarsze ślady osadnictwa pochodzą z przełomu XI i XII wieku. Kilka lat temu, podczas prac na pl. Św. Wojciecha, archeolodzy natrafili na fundamenty chaty. Można je dziś oglądać w Muzeum Historii Kielc. – Mamy informacje o przedmiotach z epoki kamienia znalezionych w okolicach kieleckiego zalewu. Badania prowadził tam w latach 60. zmarły niedawno Janusz Kuczyński. Charyzmatyczny archeolog, ksiądz Stanisław Skurczyński, znalazł podczas prac na ul. Złotej grób kultury pomorskiej sprzed dwóch i pół tysiąca lat. Ale nie zachowały się żadne przedmioty przez nich znalezione. Mamy tylko przekazy pisane. Nie możemy zrobić badań porównawczych i zweryfikować danych – mówi dr Przychodni.
Ale jedno jest już pewne – odnalezione artefakty to fragmenty ceramiki kultury trzcinieckiej lub łużyckiej. A skoro tam były, to musieli żyć tam ludzie, którzy ich używali.
Dorota Kosierkiewicz