PUBLICYSTYKA
„Sen” o sukcesie, czyli jak spełniają się marzenia
Są głusi i interesują się teatrem. Członkowie Teatru Plastycznego SEN, bo o nich mowa, tworzą piękne przedstawienia i osiągają ogromne sukcesy, nie tylko w Polsce, ale również za granicą. Grupa, którą opiekuje się Tomasz Irski, w tym roku obchodzi jubileusz pięciolecia swojego istnienia.
Pomysł jej powstania narodził się w 2014 roku. - Moim pierwotnym zamierzeniem było stworzenie projektu dla studentów. Na próby przychodziło kilka osób. Potem nagle przestałem słyszeć na jedno ucho. Zainspirowała mnie ta dysfunkcja i postanowiłem włączyć do projektu również osoby głuche. Pojechałem do Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Słabosłyszących i Niesłyszących przy ulicy Jagiellońskiej, gdzie istniał już teatrzyk Mimo To. Do naszej grupy dołączyło dwoje absolwentów tej szkoły, ale przez to studenci, którzy wcześniej brali udział w projekcie, odeszli - wspomina Tomasz Irski, opiekun teatru i dodaje, że aby komunikować się z niesłyszącymi nauczył się języka migowego.
Posypały sie nagrody…
Od początku istnienia Teatru przez grupę przewinęło się 21 osób, które przygotowywały etiudy. Po tym, jak powstały cztery, opiekun grupy wraz ze swoimi podopiecznymi wystawił pierwsze przedstawienie zatytułowane „Żywioły”. Widowisko promowała aktorka Olga Bończyk.
Początkowo w zespole działały osoby do 30 lat, ale ze względu na codzienne obowiązki, rezygnowały. Później do grupy dołączyły osoby starsze. - Zaczęliśmy wyjeżdżać na festiwale do Tczewa, gdzie otrzymaliśmy nagrodę tamtejszego kuratora oświaty. Po przyjeździe prezydent Kielc nagrodził nas za wdrażanie kultury w środowisku osób niesłyszących, a później marszałek województwa wręczył nam nagrodę artystyczną. Następnie powstawały kolejne widowiska takie jak „Beethoven”, „Sztuka ciszy”, „da VINCI” oraz „Sny i marzenia”, za które otrzymaliśmy nagrodę specjalną jury na festiwalu w Moskwie - opowiada opiekun Teatru. Tomasz Irski został doceniony też za swoją pracę stypendium rocznym Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
I młodzi…
Grupa wystąpiła m.in. dwukrotnie we włoskim Trydencie, w Filharmonii Pomorskiej w Wejherowie, Miejskim Domu Kultury w Lublinie, Tczewie, Katowicach, Gdyni, Amfiteatrze Kadzielnia oraz w kieleckich instytucjach kultury. Przeprowadziła dwukrotnie warsztaty teatralne w Zabrzu, Krakowie oraz Trydencie, w którym została uhonorowana przez lokalne władze nagrodą za upowszechnianie kultury w środowiskach głuchych na całym świecie.
Aktualnie Teatr Plastyczny SEN tworzą Sandra Tofil, Ewa Karpińska, Barbara Siuda, Irena Moskal, Krystyna Skoczek, Feliksa Jujeczka, Jessica Tofil, Michał Michta, Artur Tengler, Marek Jarosz oraz wspomniany już Tomasz Irski, twórca, reżyser, scenarzysta, scenograf, manager i autor wszystkich projektów. Ostatni spektakl, który stworzyli, powstał z okazji pięciolecia istnienia zespołu i nosi tytuł „5”.
- Teatr jest moją pasją od wielu lat. Uczyłam się w szkole w Zabrzu i Krakowie, potem przeprowadziłam się pod Kielce i trafiłam do WDK na pierwszą próbę. Spodobało mi się to i zostałam już tu na stałe - mówi Sandra Tofil, która jest w zespole od czterech lat. Dodaje, że na scenie w ogóle się nie stresuje. - Bycie aktorką jest dla mnie bardzo łatwe. Podczas występów pokazujemy emocje, gesty i mimikę. Bardzo się cieszę, że mogę się rozwijać w tym kierunku.
Najkrócej w zespole jest siostra Sandry, Jessica, która dołączyła do grupy w maju tego roku. - Bardzo lubię występować w teatrze, ale zawsze mam ogromną tremę, żeby wszystko pokazać dobrze. To są wielkie emocje, serce wali mi jak młot i staram się, żeby wszystko poszło idealnie, bo wiem, że ogląda nas dużo osób - tłumaczy Jessica.
… i starsi
Jednak większość aktorów to osoby, które są już na emeryturze. - Nie chciałam siedzieć w domu i się nudzić. Postanowiłam, że znajdę jakąś grupę i w ten sposób trafiłam do teatru. Bardzo lubię występować, chociaż przed każdym spektaklem się denerwuję. Dopiero po skończonym występie odczuwam ulgę - opowiada Krystyna Skoczek.
Podobnie jest w przypadku Feliksy Jujeczki, która w teatrze występuje od 3 lat. - Zawsze byłam osobą aktywną. Razem z mężem uczęszczaliśmy na zajęcia plastyczne, a potem spróbowałam swoich sił w teatrze. Aktorstwo jest dla mnie bardzo trudne, bo muszę nauczyć się kroków, gestów, pokazać wszystko we właściwym momencie i zgrać to z muzyką, którą mimo tego, że nie słyszę, doskonale czuję - relacjonuje aktorka.
Zdaniem Tomasza Irskiego praca w teatrze wymaga od wszystkich dużego wysiłku. - Te pięć lat to był bardzo trudny czas, ale było warto. Jestem zadowolony z sukcesów, które wspólnie osiągnęliśmy i z tego, że wiele osób docenia naszą pracę. Mimo tego, że każdy z nas jest inny, tworzymy całość i łączymy pokolenia. Chciałbym żeby moi podopieczni w przyszłości sami pisali scenariusze i przygotowywali spektakle oraz żeby grupa się rozrastała - mówi Irski i dodaje, że jego marzeniem jest także ujednolicenie międzynarodowego języka migowego, co sprawiłoby, że głusi z różnych części Europy łatwiej by się ze sobą porozumiewali.
Osoby, które chciałyby dołączyć do grupy, mogą przyjść na próby, jakie odbywają się w każdą środę od godziny 16 do 18 w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach.