PUBLICYSTYKA
Obcokrajowiec w Kielcach
„Polska wymiera. Jak nigdy potrzebujemy imigrantów” – grzmią czołowe krajowe media. Zwłaszcza, że w ubiegłym roku o kolejne 100 tys. wzrosła liczba Polaków przebywających za granicą i obecnie jest ich już około 1,6 mln. A jak wielu jest u nas obcokrajowców? Ilu mieszka w Świętokrzyskiem? I właściwie dlaczego wybrali nasz kraj i region?
W ostatnich latach najchętniej przybywają do nas cudzoziemcy zza wschodniej granicy, głównie Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie. Wśród nich są 354 osoby, które w 2012 zdecydowały się na stały pobyt w naszym województwie. W samych Kielcach mamy liczną grupę obcokrajowców studiujących, albo prowadzących własny – najczęściej gastronomiczny - biznes. Są również właściciele wielkich firm i klubów sportowych. Ale ich liczba nie równoważy strat spowodowanych emigracją zarobkową Polaków.
Obcokrajowcowi… łatwej
Mahri Amandurdyjewa z Turkmenistanu spędziła w Kielcach trzy lata. Ale nie był to początek jej przygody z Polską. – Do liceum chodziłam na warszawskim Wilanowie. Moim marzeniem było studiować w Krakowie, ale ze względu na brak miejsc pozostały Warszawa i Kielce. Oczywiście wiedziałam, że wybiorę drugą opcję, ponieważ lubię zmieniać otoczenie – mówi. Między innymi dlatego przybyła do naszego kraju.
Polska zdecydowanie różni się od jej rodzinnych stron. – Moja mama jest Polką, w wieku trzech lat wyjechała z kraju i nawet nie zna języka, ale obchodzimy polskie święta, choć nie wszystkie. Mój tata to muzułmanin, ale nie miał nic przeciwko temu, że w wieku 16 lat przyjęłam chrzest. Czym się różnią oba kraje? Można o tym długo opowiadać. Na przykład tym, że w Turkmenistanie nie płaci się rachunków za media. Ponadto każda osoba posiadająca samochód dostaje kartki uprawniające do odbioru 120 litrów benzyny miesięcznie za darmo. Mieszka się tam dobrze, ale problemem jest znalezienie pracy. Szczególnie dla młodych ludzi.
To drugi powód przyjazdu do Polski i rozpoczęcia przez Mahri studiów ekonomicznych na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego. Mówiąc nawiasem, na kieleckiej uczelni ten rok akademicki rozpoczęło 13 studentów-cudzoziemców. W sumie na UJK studiuje 26 obcokrajowców, m.in. z Ukrainy, Niemiec, Meksyku, Mołdawii. Natomiast Politechnika Świętokrzyska w tej chwili ma 18 zagranicznych żaków. – Będąc cudzoziemcem, warto zacząć studia w Kielcach. Nie jest aż tak ciężko. Poza tym miasto jest bardzo ładne – podkreśla Mahri.
Po ukończeniu studiów licencjackich przyszła pora na zmianę. Mahri przyznaje, że bardzo lubi wielkie aglomeracje, w których nie brakuje rozrywek. Wróciła więc do Warszawy na renomowaną uczelnię. – Bardzo mi się podoba w Polsce i myślę, że już tu zostanę. Nie widzę sensu, żeby po tylu latach wracać do kraju. Mam tu bliskich mi ludzi i perspektywy – twierdzi.
Orientalnie w Kielcach
Kolejną osobą, która na lata związała się z sercem Gór Świętokrzyskich, jest Khoi Nguyen Hoang, właściciel restauracji Złoty Smok położonej przy ul. Zagórskiej. 50-letni Wietnamczyk przyjechał do Polski 20 lat temu, od 18 lat jest w Kielcach. Razem z żoną-Polką mają dwójkę dzieci i - jak podkreśla - przywiązał się do naszego miasta. – To bardzo ładny, spokojny, ale dość ubogi rejon. Ludzie są tutaj przyjemni i życzliwi – twierdzi. Pytany, czy kiedykolwiek w naszym mieście spotkał się z nieprzyjemnościami na tle rasowym odpowiada, że do takich sytuacji dochodzi na całym świecie: – Nie możemy poprzez pojedyncze przypadki oceniać całych narodów. W Kielcach mamy dobrych ludzi – oświadcza.
Co, jego zdaniem, zmieniło się w mieście na przestrzeni 18 lat? – Komunikacja i drogi stoją na dobrym poziomie. Ale w kwestii zarobków nie widzę postępu. Zamiast do przodu, wszystko zmierza w złym kierunku. Na szczęście sytuacja może odwrócić się z dnia na dzień. Kielce mają ogromny potencjał – twierdzi Khoi.
Działający w gastronomii szef kuchni dzieli się swoim doświadczeniem kulinarnym i kuchnią wietnamską z gośćmi restauracji. Przyznaje, że Polacy lubią poznawać nowe smaki. Odskocznią dla poczciwych schabowych mogą być na przykład krewetki w sosie chilli albo kalmary na chrupiąco. – Jak szef coś zrobi, same pyszności! – zachwala jeden z gości.
W Kielcach można zarobić
Z pełną swobodą mogą tak powiedzieć obcokrajowcy, którzy w stolicy województwa mają swoje firmy, bądź działają w branży sportowej. Obie te funkcje łączy Bertus Servaas, holenderski przedsiębiorca, prezes klubu piłki ręcznej Vive Targi Kielce, właściciel VIVE Textile Recycling – firmy będącej największym importerem odzieży używanej w Polsce.
Ale nie brakuje również sportowców: siatkarzy, piłkarzy ręcznych, futbolistów, których nazwiska długo można by wymieniać. Wśród nich jest Vlastimir Jovanović, piłkarz klubu Korona Kielce. – Jestem tutaj dokładnie trzy lata. Czuję się jak w domu. Pokochałem to miejsce, widziałem każdy jego zakątek, bo bardzo lubię spacerować. Mam wielu polskich znajomych.
Popularny „Jovka” na co dzień nie tylko gra na boiskach ekstraklasy, ale występuje również na przedmeczowych konferencjach. Te idą mu coraz lepiej, ale jak sam przyznaje – nie było łatwo opanować język polski. – Jest bardzo trudny. Nie potrzebowałem wiele czasu żeby go rozumieć, jednak wymowa to gorsza sprawa. Staram się polski szlifować – dodaje.
***
Jak już wspomnieliśmy na początku, dużym problemem jest to, że wielu imigrantów nie chce zostawać w Polsce. Jeżeli negatywna statystyka migracyjna się utrzyma, według prognoz Eurostatu do 2050 roku zostanie nas jedynie 29 mln. Co to oznacza choćby dla przyszłych emerytów – nie trzeba chyba wyjaśniać.
Maciej Urban