Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Nic za darmo

wtorek, 01 grudnia 2015 06:35 / Autor: Tygodnik eM
Nic za darmo
Nic za darmo
Tygodnik eM
Tygodnik eM

Pani Stefania chciała jak najlepiej ugościć najbliższych w święta. Brakowało jej pieniędzy, więc „darmowa” chwilówka wydawała się być ostatnią deską ratunku. Stała się jednak istną puszką Pandory.

– Na święta wszyscy zawsze zjeżdżali się do mnie. Szykowałam Wigilię, piekłam ciasta, kupowałam skromne prezenty. W święta zawsze lubiłam mieć najbliższych przy sobie. Dzieci, wnuki… – zaczyna swoją opowieść starsza kobieta. Dopóki żył jej mąż, dawała radę wszystko przygotować sama. Kiedy zmarł, zaczęły się kłopoty.

– Słabe zdrowie nie pozwalało mi na ciężką robotę w kuchni, więc część potraw przywoziła synowa. Coraz częściej też zaczęło mi zwyczajnie brakować pieniędzy – wyznaje pani Stefania. Początkowo pożyczała drobne kwoty od sąsiadów i znajomych. Zaczęła mieć problemy z ich zwrotem, więc pożyczkę u jednej koleżanki przeznaczała na bieżące wydatki i spłatę zobowiązania u innej. W ten sposób zadłużyła się na kilkaset złotych i nie miała już od kogo pożyczać.

– Na chwilówkę natknęłam się przypadkiem. Ulotka znaleziona w skrzynce pocztowej informowała, że dostanę kredyt bez zaświadczeń i dodatkowych formalności. Od ręki, a do tego za darmo. Miałam oddać dokładnie tyle, ile pożyczałam – wspomina pani Stefania.

Do świąt pozostało dosłownie kilka dni, więc postanowiła jak najszybciej skorzystać z oferty: – Miła pani wręczyła mi plik dokumentów i pokazała, gdzie mam się podpisać. Potem dała mi do ręki tysiąc złotych i poinstruowała o terminie spłaty. Byłam szczęśliwa, bo pooddawałam ludziom długi i mogłam kupić wszystko, co potrzebne na święta.

Problemy zaczęły się, gdy przyszedł termin spłaty. Starsza pani nie zdążyła wpłacić na czas całej kwoty zobowiązania. Otrzymała kilka telefonów z ponagleniem, a potem listowny monit. Kiedy próbowała dowiedzieć się, jak może odroczyć spłatę, dowiedziała się, iż w związku z niedotrzymaniem ustalonego terminu zostaną naliczone karne odsetki. Przyjdzie jej również zapłacić za każdy wykonany przez firmę telefon oraz wysłane pismo. Co do terminu spłaty – jego przeniesienie było jak najbardziej możliwe, ale takie odroczenie miało kosztować kilkaset złotych. W rezultacie pani Stefania musiała spłacić niemal dwukrotność pożyczanej sumy. Nie miała skąd wziąć takiej kwoty, więc zdecydowała się na kolejną chwilówkę. I tym razem scenariusz był podobny. Dług kobiety rósł w zastraszającym tempie.

O swoich problemach finansowych pani Stefania postanowiła powiedzieć najbliższym dopiero wówczas, gdy windykator przymierzał się do wyniesienia z jej domu wszystkich wartościowych przedmiotów. – Syn z synową początkowo bardzo się na mnie zdenerwowali. Dopiero gdy opadły pierwsze emocje, powiedzieli, że nie powinnam się wikłać w takie pożyczki, że to prawie zawsze jest podszyte jakimś oszustwem, że wystarczyło tylko powiedzieć, a wtedy sami wszystko by przygotowali – mówi kobieta.

– Żeby mi pomóc, sami zaciągnęli kredyt w banku i teraz go spłacają. Narobiłam im kłopotu, a przecież chciałam dobrze. Ta oferta wyglądała naprawdę bardzo atrakcyjnie i nikt nie mówił o dodatkowych kosztach, na przykład o tym, że wysłanie głupiego listu kosztuje sto złotych – żali się pani Stefania.

***Kobieta ze smutkiem dodaje, że była po prostu naiwna wierząc, iż dostanie coś za darmo, i teraz ostrzega innych przed takimi okazjami. Wie już, że nie warto wierzyć w cudowne oferty agentów, a zanim się cokolwiek podpisze, trzeba poradzić się najbliższych.

Paweł Nowak

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO