PUBLICYSTYKA
Na razie nieźle
Siedem spotkań, jedenaście punktów i szóste miejsce w tabeli – tak wygląda bilans Korony Kielce w nowym sezonie. Przed startem rozgrywek „Żółto–czerwoni” skazywani byli na pożarcie, a teraz po raz kolejny pokazują, że w piłce wszystko jest możliwe.
Wiedzą Państwo, kim są „janusze”? Tak w środowisku kibiców nazywa się osoby, które na stadionie pojawiają się okazjonalnie, a mecze najczęściej oglądają przed telewizorem. Słyną z tego, że bardzo chętnie komentują poczynania swojej drużyny (a w dobie portali społecznościowych mogą się dzielić swoimi opiniami z szerokim gronem odbiorców, co też czynią). Zwykle są bardzo krytyczni, bo przecież kto jak to, ale oni na futbolu znają się najlepiej.
Ogromne pole do popisu dostali po pierwszej kolejce, w której Korona wysoko, bo aż 0:4, przegrała na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. „Załatwiliście Scyzia (nowa maskotka zespołu – przyp. red) i wuefistę na ławce”, „Banda nieudaczników”, „Chociaż żebyśmy w sezonie 10 punktów uzbierali, to będzie sukces” – to tylko kilka komentarzy, które pojawiły się w Internecie po pierwszym meczu.
W kolejnych spotkaniach podopieczni Tomasza Wilmana zamknęli usta krytykom i grają nadspodziewanie dobrze. „Żółto-czerwoni” w tym sezonie pokonali już Lecha Poznań oraz obie Wisły: Kraków i Płock. Oprócz inauguracyjnej porażki, kielczanie zgubili trzy punkty w Gdańsku, ale tam zagrali ambitnie, a decydującego o porażce gola stracili w ostatnich minutach. Może podopieczni Tomasza Wilmana nie grają porywająco, ale są solidni i w każdym spotkaniu wykazują dużą determinację, dzięki czemu dopisują do swojego konta kolejne punkty.
Jak „Ryba” w wodzie
– Ta drużyna ciągle jest w budowie – powtarza jak mantrę trener Korony Tomasz Wilman, przed sezonem rzucony na wyjątkowo głęboką wodę. W krótkim czasie musiał skonstruować drużynę, z której odeszło kilku kluczowych zawodników, m.in. najlepszy strzelec zespołu Airam Cabrera i lider środka pola Vlastimir Jovanović. W ich miejsce przyszli nowi gracze.
Tomasz Wilman lubi mówić, że jego transfery nie są przypadkowe i po siedmiu kolejkach trzeba przyznać mu rację. Korona ma zgraną obronę, a w bramce dobrze sobie radzi Maciej Gostomski. W pomocy motorem napędowym „żółto-czerownych” jest Jacek Kiełb, który do Kielc wrócił po nieudanej przygodzie w Śląsku Wrocław. – W Kielcach czuję się dobrze, a na boisku zawsze daje z siebie wszystko – zapewnia popularny „Ryba”.
W ataku skuteczny jest Łukasz Sekulski, który w nowym sezonie zdobył już cztery bramki. – Wiedziałem, że jak dostanę trochę czasu, to się odblokuję. Ważniejsze jednak od statystyk indywidualnych są punkty dla całej drużyny – mówił po jednym spotkań „Sekul”.
Co jednak najistotniejsze, w tym sezonie na tle innych zespołów wyróżnia się kielecka „szatnia”. Zawodnicy spędzają ze sobą sporo czasu poza treningami, a do tego potrafią się wzajemnie motywować i cieszyć ze wspólnych zwycięstw.
***
Do końca rozgrywek jeszcze wiele kolejek i mnóstwo może się zdarzyć. Póki co Korona jeszcze nic nie osiągnęła i nie zapewniła sobie utrzymania, ale pierwsze mecze w jej wykonaniu pozwalają z nadzieją patrzeć w przyszłość. Obecnie trwa przerwa związana z meczami reprezentacji, podczas której kielczanie doskonalą poszczególne elementy gry. – Pracujemy nad motoryką i poprawiamy błędy. A to, co już niezłe, szlifujemy – wyjaśnia Tomasz Wilman.
Jak „żółto–czerwoni” wykorzystali przerwę w rozgrywkach, będzie można przekonać się w sobotę, 10 września, kiedy na Kolporter Arenie podejmą Arkę Gdynia.
Damian Wysocki