PUBLICYSTYKA
Listopad 1918 r. Wokół utworzenia rządu polskiego
Jesienią 1918 r. spełniło się marzenie kilku pokoleń Polaków, wyczekujących odzyskania niepodległości. Na gruzach przegranych państw zaborczych powstawało nowe państwo, którego kształt terytorialnyi ustrojowy nie był jednak w tym czasie przesądzony.
Wraz z rozbrojeniem wojsk zaborczych i przejmowaniem władzy,w obliczu trudnej sytuacji gospodarczej i radykalizacji nastrojów, bra-ku granic państwa i w perspektywie konferencji pokojowej oraz unifi-kacji trzech dzielnic zaborczych, niezbędne było utworzenie ogólno-polskiego rządu. W dniu powrotu Józefa Piłsudskiego do Warszawy(10 listopada 1918 r.) na ziemiach polskich funkcjonowało kilkaniezależnych ośrodków władzy. W Warszawie formalną władzę spra-wowała Rada Regencyjna Królestwa Polskiego, powołana w 1917 r.przez okupantów – Niemcy i Austro-Węgry. W południowej części Królestwa w pierwszych dniach listopada 1918 r. rozbrojono żołnierzy upadającej monarchii habsburskiej. Na terenach wyzwolonych powstawały lokalne struktury władz, niezależne od Rady Regencyjnej. W Lublinie, dotychczasowej siedzibie generał-gubernatora na okupację austrowęgierską, w nocy z 6 na 7 listopada 1918 r. lewica niepodległościowa utworzyła Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej. Na jego czele stanął socjalista Ignacy Daszyński, wieloletni poseł do parlamentu wiedeńskiego. W Krakowie, po rozbrojeniu miejscowego garnizonu austriackiego, pod koniec października 1918r. powstała Polska Komisja Likwidacyjna z Wincentym Witosem na czele, która wzięła na siebie obowiązek likwidacji struktur zaborczych i zapewnienia bezpieczeństwa w Galicji. We wschodniej części byłego zaboru austriackiego trwały walki polsko-ukraińskie. Z kolei w Poznaniu 11 listopada 1918 r. ujawniła się (Naczelna) Rada Ludowa,która następnego dnia wyłoniła organ wykonawczy w postaci kilkuosobowego Komisariatu z przedstawicielami Wielkopolski, Górnego Śląska oraz Pomorza. Komisariat był organem władzy w dzielnicy wciąż znajdującej się pod rządami niemieckimi, a której przyszłość miała rozstrzygnąć konferencja pokojowa. Dzień po powrocie Piłsudski wezwał Daszyńskiego z Lublina. Zanim wieczorem tego dnia ludowy premier przybył do Warszawy,doszło tu do rozbrojenia żołnierzy niemieckich, a Rada Regencyjna zdecydowała się powierzyć Piłsudskiemu dowództwo nad wojskiem polskim. Piłsudski co prawda ganił socjalistów za samowolę, a jednocześnie polecił Daszyńskiemu stworzenie nowego rządu. Trzydni później Rada Regencyjna zdecydowała o samorozwiązaniu oraz przekazaniu władzy w ręce Piłsudskiego i wskazanego przezeń rządu. Abstrahując od sporów o to, czy decyzja regentów była spóźniona i legalna oraz o suwerenność samej Rady (została ustanowiona przez okupantów i nie posiadała mandatu ze strony społeczeństwa polskiego), faktem jest, że „Rada Regencyjna zrozumiała – twierdził niechętny Piłsudskiemu Roman Dmowski – że rola jej się skończyła i zrezygnowała. Ustępując, oddała władzę dyktatorską w ręce Piłsudskiego”.
Jeszcze przed 14 listopada, pod formalnymi rządami Rady Regencyjnej, chory i osłabiony Piłsudski spotkał się z przedstawicielami różnych opcji politycznych z Królestwa Polskiego i Galicji. Delegację ludowców, z Witosem na czele, przyjął leżąc w łóżku. Pominął milczeniem sugestię lidera Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”,by rząd składał się z przedstawicieli trzech zaborów i wszystkich liczących się stronnictw politycznych.Po oficjalnym przejęciu władzy formalnie powierzył misję stworzenia rządu Daszyńskiemu, jednocześnie nakazując rozszerzenie jego składu o przedstawicieli innych opcji politycznych oraz wstrzymanie się od głębszych reform społecznych do czasu wyłonienia parlamentu. Tego samego dnia do Warszawy przybyła delegacja działaczy narodowej demokracji z Poznania, z Wojciechem Korfantym, członkiem Komisariatu Naczelnej RadyLudowej, politykiem doświadczonym i niezwykle popularnym na Górnym Śląsku. Rozpoczęły się kilkudniowe negocjacje. Endecy sugerowali zmianę premiera oraz żądali teki ministra spraw zagranicznych, niezależnie od (zaledwie) trzech innych oferowanych im ministerstw i prawa do reprezentowania Polski na konferencji pokojowej.„W listopadzie 1918 r. koalicyjny rząd był w Polsce niemożliwym” – twierdził po latach Daszyńskii kontynuował – „Panu Wojciechowi Korfantemu wyprzęgano konie, oklaskiwano go i co dzień honorowano w Hotelu Europejskim. Co dnia młodzież patriotyczna szła pod balkon pana Korfantego w hotelu, po czym wracała koło pałacu Kronenberga, gdzie pracowałem, i zatrzymawszy się pod mymi oknami,krzyczała: Precz z Daszyńskim! Na szubienicę!”.Przedstawiciele obozu narodowego, nie chcąc firmować rządu lewicowego z radykalnym w ich mniemaniu premierem, nie weszli do gabinetu. Jednocześnie sugerowali Piłsudskiemu, że o ile rząd lewicowy z innym premierem będą traktować jako przeciwników politycznych, o tyle Daszyński jest szefem rządu dla nich zupełnie nieakceptowalnym. Zdawali sobie z poparcia, jakimcieszyli się w Warszawie. Potwierdzają to inne wspominania. „Warszawa witała go – pisał o Korfantym Witos – z ogromnym entuzjazmem, słuchając z przejęciem jego przemówień i sypiąc mu kwiaty pod nogi, gdziekolwiek się pokazał. Na jego liczne wiece chodziły dziesiątki tysięcy ludzi”. Taki pochód, zorganizowany przez środowisko narodowej demonstracji, z około 100 tys. uczestników, prze-szedł ulicami Warszawy w niedzielę 17 listopada. Jego uczestnicy wiwatowali na cześć Korfantego. W tej sytuacji późnym wieczorem Daszyński podał się do dymisji, przedstawiając jako swego następcę Jędrzeja Moraczewskiego. Wobec braku zgody endeków na kierowanie rządem przez Daszyńskiego, a jednocześnie w obawie przed radykalizacją nastrojówi ekspansją idei bolszewickich, Piłsudski zdecydował o kontynuacji rządu lewicowego z innym premierem. W nocy z 17 na 18 listopada wyznaczył Moraczewskiego, socjalistę i byłego oficera legionów, przekazując nominację w formie rozkazu. „Na wszelki wypadek –wspominał Piłsudski w 1921 r. – kazałem mu stanąć na baczność(…), a potem powiedziałem mu: Panie kapitanie, ma pan zostać prezesem rady ministrów...”. Zdecydowały nie tyle sugestie polityków prawicy, czy zaufanie, jakim od lat darzył Moraczewskiego,ale również postawa Daszyńskiego. „Z Ignacem – żalił Piłsudski Bogusławowi Miedzińskiemu – do ładu dojść nie mogę. Rozmawia ze mną, jak gdyby był na wiecu (…). Gniewem ludu mi grozii barykadami”.Choć „nowy” gabinet personalnie właściwie nie różnił się od rządu Daszyńskiego, Moraczewski jako premier z kilku powodów był łatwiejszy do zaakceptowania dla narodowej demokracji. Pochodzący z Wielkopolski, były poseł do wiedeńskiego parlamentu, podzielał ideę Piłsudskiego o konieczności powstania rządu zgodynarodowej. Jeszcze w 1917 r., kierując Konwentem Organizacji A (propiłsudczykowską platformą, powstałą po aresztowaniu Komendanta, skupiającą liderów partii lewicowych i Polskiej Organizacji Wojskowej) prowadził negocjacje z działaczami narodowej demokracji. Być może zadecydowała jego postawa z pierwszej dekady listopada, kiedy oficjalnie odcinał się od rządu lubelskiego,pozostając w Krakowie (choć widniał w jego składzie jako minister, a jednocześnie w poufny sposób chciał zmusić Polską Komisję Likwidacyjną do podporządkowania się rządowi ludowemu).Dyskusje nad kształtem rządu trwały do końca listopada 1918 r. Piłsudski przyjął delegację PSL „Piast” oraz narodowej demokracji z zaboru pruskiego, jednak rozmowy ponownie zakończyły się fiaskiem. „Po wyczerpaniu wszystkich argumentów – wspominał Witos – p[an Władysław] Seyda starał się do Piłsudskiego gorąco apelować w interesie całego narodu. Nie dał mu żadnej odpowiedzi, jakby tego nie słyszał. Nie poruszyło go także bardzo ostre i niezbyt grzeczne przemówienie p[ana] Korfantego”. Endecy, domagającysię większości stanowisk, ostatecznie nie weszli do rządu, a relacje Piłsudskiego i Korfantego cechowała od tego czasu wzajemna niechęć. Poza gabinetem pozostało również PSL „Piast”, a przewidzianemu w rządzie teki przejęli politycy lewicowego PSL „Wyzwolenie”.
Niestety, przy tworzeniu pierwszego rządu odrodzonej Polski dały o sobie znać różnice światopoglądowe i osobiste ambicje. Niejednoznaczna była też postawa Piłsudskiego. Widział konieczność powstania rządu zgody narodowej z szeroką reprezentacją ideową i politykami z wszystkich dzielnic zaborczych. Z drugiej strony konsekwentnie stawiał na sprawdzonych, wiernych sobie przyjaciół z partii socjalistycznej, zdając się być głuchym na argumentynprzedstawicieli innych partii politycznych.
Rząd Moraczewskiego, zgodnie z własną deklaracją, uważał się zagabinet tymczasowy. Władzą objął niemal całe Królestwo Polskieoraz zachodnią część Galicji. Do jego osiągnieć należy zaliczyć przygotowanie aktów prawnych regulujących status władz państwowych oraz w sprawie przeprowadzenia w pełni demokratycznych wyborów. Gabinet przetrwał próbę zamachu stanu w pierwszych dniach 1919 r. Niedługo później, 16 stycznia Moraczewski podał się do dymisji, a Piłsudski misję stworzenia rządu powierzy łIgnacemu Paderewskiemu.