PUBLICYSTYKA
Jak podejmujemy decyzję na kogo głosować?
Już 3 kwietnia nasze radio zorganizuje debatę prezydencką. Dla wyborców będzie to jeden z ostatnich momentów na podjęcie decyzji. O tym co może zmotywować ich do zagłosowania na konkretną osobę czy partię porozmawialiśmy z Agnieszką Zarembą, doktorem politologii z UJK.
Co może wpłynąć na decyzję wyborców?
– To zależy tak naprawdę od grupy. Pierwsza z nich to tzw. grupa najbardziej świadoma. To oni zapoznają się z programem wyborczym i szukają w nim ważnych punktów. Ci ludzie często są bardzo zaangażowani w życie lokalnej społeczności i osobiście znają radnych, na których głosują. Druga grupa jest bardziej… „letnia”. Oczywiście istotne jest dla nich to jak wygląda ich najbliższe otoczenie, nie chcą się jednak zbytnio aktywizować. Nie wczytują się więc w programy wyborcze i nie kontaktują bezpośrednio z radnymi. To w tej grupie największe znaczenie ma kampania wyborcza, która jednak nie może być zbyt negatywna.
Co z tymi, których wybory nie interesują?
– Tacy również występują. Oni nie czytają programów i nie słuchają kampanii, ale… głosują. Ta grupa jest dość liczna. Kandydatom często wydaję się, że wszyscy żyją polityką, a tak nie jest. Dla wielu osób ta sprawa nie jest istotna. Często podejmują oni decyzję tak naprawdę podczas drogi do lokalu wyborczego. W ostatniej chwili zdarza się, że zobaczą bilbord kandydata, którego skojarzą i to na niego oddają swój głos. Oczywiście jest też ostatnia grupa, której głosy pozyskać najciężej czyli ci, których nie interesuję kampania, ale i same wybory.
Przed nami wybory samorządowe. Czy motywy głosujących różnią się w zależności od tego czy dana elekcja dotyczy parlamentu czy np. rady miasta?
– Oczywiście, że tak. W wyborach samorządowych głosujemy bardziej na konkretne osoby. Z kolei w wyborach parlamentarnych popieramy raczej partie niż jednostki. To jest szczególnie widoczne w mniejszych ośrodkach. Ich mieszkańcy widzą np. że dany wójt wybudował plac zabaw czy ścieżkę rowerową i dlatego chcą go poprzeć. Ma to dużo większe znaczenie niż system podatkowy czy inne tego typu sprawy. Niestety muszę powiedzieć, że wybory samorządowe są w Polsce bardzo upartyjnione.
Czy to dlatego zawsze przy okazji tej elekcji pojawiają się kandydaci deklarujący swoją bezpartyjność?
– W zbliżających się wyborach partię mogą być przeszkodą. W niektórych dużych miastach kandydaci powiązani z PiS-em odcinają się od tego ugrupowania. Prawdopodobnie jest to spowodowane atmosferą przegranych wyborów parlamentarnych. Oczywiście samo należenie do partii nie jest niczym złym. W samorządzie może być jednak przeszkodą, bo tu często głosujemy na społeczników. Niestety w ostatnich latach zostaliśmy nauczeni tego, że jeśli samorządowiec jest związany z aktualnie rządzącą partią to jest w stanie „więcej załatwić”. Wyborcy mogą się tym sugerować.
Porozmawiajmy więc o… kandydatkach. Dlaczego kobiet jest mniej na listach wyborczych niż mężczyzn?
– Akurat w Kielcach jest wiele pań radnych, które są bardzo widoczne i w tej elekcji na pewno również otrzymają swoje głosy. Widać jednak pewną tendencję. Im niższy szczebel wyborów, tym pojawia się tam więcej kobiet. Przykładowo w Polsce mamy bardzo dużo… sołtysek, które świetnie sobie radzą. Cały czas mamy jednak stereotyp polityki jako czegoś brudnego. Mówi się, że to twarda gra dla mężczyzn, jest w niej hejt i wymaga wchodzenia w pewne układy. Kobiety lepiej czują się w społecznej warstwie polityki, a na wyższych szczeblach częściej się „walczy” niż pomaga. To widać nawet w słowniku. Razem z polityką współistnieją przecież takie sformułowania jak: walka, ring czy kampania. Kobiety często obawiają się również nie merytorycznego hejtu.
W każdych wyborach pojawią się kandydaci, którzy nie mają szans na zwycięstwo. Skąd się biorą?
– Ich motywację są różne. Często jest tak, że po prostu… każe im partia, która chce wystawić kandydata w każdym większym mieście. Drugą możliwą motywacją jest chęć pokazania się. Udział w wyborach prezydenckich pozwala na uczestnictwo w debatach takich jak np. ta organizowana przez wasze radio. Taki kandydat w innym wypadku nie mógłby liczyć na duże zainteresowanie mediów. W naszym kraju mieliśmy już przecież przypadki polityków, którzy zaistnieli dzięki jednej debacie.
Dziękuję za rozmowę.