PUBLICYSTYKA
Edyta Krężołek: Pochody 1 maja miały znaczenie propagandowe
Rozmowa z Edytą Krężołek, historykiem z Delegatury IPN w Kielcach.
Pochody pierwszomajowe kojarzą nam się z okresem PRL. Jakie było ich znaczenie? Czy to naprawdę było Święto Pracy?
Od 1950 roku 1 maja był dniem wolnym od pracy, był drugim najważniejszym świętem państwowym po 22 lipca. Był to dzień, kiedy władza komunistyczna chciała się zaprezentować i pokazać państwo, będące obrońcą ludzi pracy. Jednak uczestnictwo w pochodzie było obowiązkowe. Nieobecność na pochodzie skutkowała na przykład pominięciem w premii lub podpadnięciem przełożonym.
Jak wyglądały pochody?
Możemy powiedzieć, że pochód miał znaczenie propagandowe. Wszystko było szczegółowo zaplanowane: jakie hasła będą niesione na transparentach, jakie hasła skandowane, jak zostaną udekorowane trybuny, ilość kolumn, liczba zakładów pracy, które miały wziąć udział. To wszystko miało pokazać potęgę władzy i to, że cieszy się ona stuprocentowym poparciem społeczeństwa. W tych pochodach musieli więc uczestniczyć nie tylko pracownicy zakładów państwowych, szkół, uczelni, ale także przedstawiciele różnych grup zawodowych. Wszystko było pewnego rodzaju spektaklem. Było to więc świeckie święto wykorzystywane politycznie i propagandowo. Niesione były także zdjęcia ideologów i wodzów rewolucji komunistycznej: Marksa, Engelsa, Lenina, Stalina. Cała oprawa miała pokazać, że komunizm stoi na straży ludzi pracy.
Ale był jeszcze jeden aspekt tego święta, możliwość spotkań ludzi.
Tak. Po pochodzie odbywały się jeszcze inne spotkania. Tego dnia bywały też otwarte i dość dobrze zaopatrzone sklepy. Po pochodzie można było jeszcze coś kupić. Atrakcją były wydarzenia rozrywkowe, kulturalne, sportowe. To wszystko miało pokazać władzę komunistyczną z dobrej strony.
Więcej o pochodach pierwszomajowych powiemy w audycji: "Historia na fali" w czwartek 28 kwietnia, godz. 20 w Radiu eM Kielce.