PUBLICYSTYKA
Edyta Krężołek, IPN Kielce: Sprawcy masakry robotników na Wybrzeżu w 1970 roku pozostali bezkarni
Rozmowa z Edytą Krężołek, historykiem z Delegatury IPN w Kielcach
Mija 50 lat od masakry robotników na Wybrzeżu. Co doprowadziło do masakry?
W grudniu 1970 roku władze komunistyczne wprowadziły podwyżki cen produktów o około 20 procent. Okres przedświąteczny nie był dobrym momentem na ich wprowadzenie. Poza tym podwyżka została ogłoszona w sobotę 12 grudnia po południu, po zamknięciu sklepów. W poniedziałek Polacy mogli zrobić zakupy w już tylko nowych cenach.
Jak społeczeństwo zareagowało na posunięcia władz?
Podwyżka uderzyła w osoby najmniej zarabiające. W całej Polsce zanotowano protesty i hasła antyrządowe, ale najbardziej burzliwe były wydarzenia na Wybrzeżu. W poniedziałek 14 grudnia stoczniowcy w Gdańsku zorganizowali protest i zażądali cofnięcia podwyżek. W ówczesnej sytuacji politycznej nie było dialogu z władzą. Nikt z nimi nie chciał rozmawiać. Po nieudanych rozmowach z dyrekcją zakładu udali się pod Komitet Wojewódzki PZPR w Gdańsku. Przyłączali się do nich inni mieszkańcy Gdańska. Początkowo protest był pokojowy, nie dochodziło do żadnych aktów wandalizmu. Około godziny 16 zostali jednak zaatakowani petardami, gazami łzawiącymi przez funkcjonariuszy MO.
Jaka była reakcja władz na protest robotników?
Władza zdecydowała się wysłać milicję i wojsko przeciwko protestującym robotnikom. Po atakach funkcjonariuszy MO protest przerodził się w walki uliczne między społeczeństwem, a służbami porządkowymi. To był początek wydarzeń, których rozwój był bardzo tragiczny. Władze zdecydowały o siłowym ich stłumieniu. Od 15 grudnia eskalacja wydarzeń była znacząca. Na ulicach Gdańska pojawiło się uzbrojone wojsko. Dochodziło do walk ulicznych, padły pierwsze ofiary śmiertelne. Protestujący podpalili budynek KW PZPR. Zginęło około 7 osób, kilkadziesiąt zostało rannych. Od 16 grudnia wydarzenia objęły inne miasta Wybrzeża.
Najtragiczniejszy był 17 grudnia, nazwany "czarnym czwartkiem".
Ten dzień związany jest z Gdynią. To była zbrodnia popełniona na bezbronnych ludziach, którzy przyjechali rano miejską kolejką i szli do pracy. Na swojej drodze napotkali oddział wojska, który zaczął do nich strzelać. Zbrodnia ta stała się symbolem grudnia 1970 roku. W Gdyni zginęło wtedy 18 osób. Doszło też do starć z siłami porządkowymi w Białymstoku i Krakowie, ale nie miały one tak tragicznego przebiegu. Protesty pokazywały niezgodę społeczną na politykę władz komunistycznych. Patrząc na to, jaki arsenał środków wykorzystano do tego, aby stłumić te protesty bezbronnych ludzi, była to zbrodnia. Zginęło 45 osób, a około 1500 zostało rannych.
Czy ktokolwiek poniósł konsekwencje za swoje decyzje?
Doszło do zmiany władzy. Podczas VII Plenum KC PZPR odwołało Władysława Gomułkę, a powołało Edwarda Gierka. To uspokoiło społeczeństwo. Gierek przeprosił za błędy i wypaczenia poprzednika, a po protestach w styczniu i lutym 1971 roku, odwołał podwyżkę. Natomiast nikt nie poniósł konsekwencji karnych. W poprzednim systemie nie było to możliwe. Szansa się pojawiła dopiero po 1989 roku.
W 1995 roku do Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku trafił akt oskarżenia w sprawie masakry robotników w grudniu 1970 roku. Dotyczył on Wojciecha Jaruzelskiego, który wówczas był ministrem obrony narodowej, Stanisława Kociołka, ówczesnego wicepremiera, Kazimierza Świtały, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i Tadeusza Tuczapskiego, ówczesnego wiceministra obrony narodowej. Proces toczył się do 1998 roku. W 1999 roku został przeniesiony do Warszawy, gdzie rozpoczął się w 2001 roku. Po 10 latach w 2011 roku trzeba było zacząć go na nowo, bo zmarł jeden z ławników. W 2011 roku sąd zawiesił proces ze względu na stan zdrowia Wojciecha Jaruzelskiego, który był oskarżony o sprawstwo kierownicze masakry robotników na Wybrzeżu. Groziło mu dożywocie. W 2014 roku - 25 maja zmarł Wojciech Jaruzelski, a 30 czerwca 2014 roku Sąd Apelacyjny uniewinnił prawomocnie wówczas 81-letniego Stanisława Kociołka. Uznano, że proces trwał tak długo, że z upływem lat trudno wyjaśnić wydarzenia z grudnia 1970 roku. W kwietniu 2015 roku Sąd Najwyższy uchylił prawomocne uniewinnienie Kociołka i nakazał ponowny proces. Pół roku później Stanisław Kociołek zmarł.
Dodam, że w 1980 roku jednym z postulatów powstałej Solidarności było ukaranie odpowiedzialnych za masakrę na Wybrzeżu. W 1980 roku odsłonięto pomnik upamiętniający ofiary. Natomiast rodziny ofiar nawet nie mogły godnie pochować swoich bliskich. Władze komunistyczne nawet tego im zabraniały.
Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Bernat