PUBLICYSTYKA
dr Tomasz Domański, IPN Kielce: Biskup Czesław Kaczmarek to męczennik czasów komunizmu
Rozmowa z doktorem Tomaszem Domańskim, historykiem z Delegatury IPN w Kielcach.
Mija 70 lat od aresztowania przez funkcjonariuszy UB Biskupa Kieleckiego Czesława Kaczmarka. Przypomnijmy dlaczego został aresztowany?
Aresztowanie biskupa, śledztwo, a następnie pokazowy proces były jednym z najważniejszych elementów walki z Kościołem w okresie stalinowskim. Biskupa przedstawiano jako wroga i zdrajcę ludowej ojczyzny. W taki sposób chciano zastraszyć i podporządkować Kościół katolicki.
Biskup Kaczmarek uchodził za nieprzejednanego antykomunistę.
Dlatego uderzenie w niego miało być sygnałem dla innych duchownych, że nie należy sprzeciwiać się władzy. Biskup, od czasów studiów w Lille we Francji, działał na rzecz katolickiej nauki społecznej, podkreślał wartość godności człowieka. Władzy nie podobało się też zaangażowanie biskupa w Akcję Katolicką, która działała prężnie w okresie międzywojnia, podnosząc poziom duchowy i moralny świeckich. Ponadto biskup Kaczmarek słusznie przestrzegał przed ideologią komunistyczną niosącą niewolenie człowieka. Zabronił nawet duchownym prenumeraty czasopism wydawanych przez współpracujących z władzą księży patriotów, którym się sprzeciwiał.
Jak wyglądało zaangażowanie mediów w sprawę biskupa Kaczmarka?
Propaganda była perfidnie przygotowana. Aresztowanie odbyło się 20 stycznia 1951 roku. Do Kielc przybyła z Warszawy grupa oficerów Urzędu Bezpieczeństwa na czele z płk. Józefem Światło, która aresztowała biskupa. W kurii przeprowadzono szczegółową rewizję. Wyniesiono wiele dokumentów. Przez cały dzień nie wypuszczano z ludzi z kurii, aby o tym co się w niej działo nie dowiedzieli się kielczanie. Wieczorem zabrano biskupa i zapadła cisza. Dopiero kilka dni potem ukazała się w prasie krótka informacja o jego aresztowaniu. Działania propagandowe zaczęły się kilka miesięcy później. W mediach przedstawiano ordynariusza kieleckiego zawsze w złym świetle, niszcząc jego dobre imię.
Biskup był więziony w więzieniu UB przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Tam przeszedł ciężkie śledztwo i był przygotowywany do pokazowego procesu. Jak to przebiegało?
Prześladowanie miało charakter wielotorowy. Odcięto biskupa od informacji zewnętrznych, a przekazywano, tylko te, które ubecy uznali za słuszne i potrzebne dla przebiegu śledztwa. Biskupa otoczono również agenturą celną, czyli współwięzień, który przebywał z nim w celi, sporządzał raporty z rozmów i zachowania. Te informacje były potrzebne do manipulacji i osaczenia człowieka. Prowadzono również brutalne śledztwo z zastosowaniem konwejerów, czyli wielogodzinnych przesłuchań bez możliwości skorzystania z toalety. Ks. prof. Jan Śledzianowski wspomina o stosowaniu zastrzyków i środków farmaceutycznych. W czasie pobytu w więzieniu biskupowi wypadło 19 zębów. Podczas procesu biskup wygłosił samooskarżające się wystąpienie, przyznał się do wszystkiego, nawet do rzeczy absurdalnych. Ludzie, którzy go znali uważali, że podczas procesu nie był sobą.
Świadkowie, których przytacza wspomniany ks. prof. Jan Śledzianowski mówili, że biskup modlił się, aby nie wyprzeć się wiary, a reszta była nieważna.
To pokazuje system niszczenia człowieka. Stalinowski proces pokazowy wzorowany był na procesach moskiewskich, w których wszyscy oskarżeni przyznawali się do zarzucanych im czynów. I nawet obrońcy ich oskarżali. Proces oparty był na psychicznym i fizycznym złamaniu człowieka oraz na uruchomieniu machiny propagandowej. Nikt w tym rozpisanym teatrze nie był przypadkowy. Nawet publiczność na sali sądowej. W ówczesnych mediach wszystko było relacjonowane i przedstawiane zgodnie z linią władz, a nad prawidłowym przebiegiem tego swoistego teatru czuwała partia i oficerowie bezpieki.
Czy udało się komunistom wzbudzić nieufność społeczeństwa wobec biskupa Kaczmarka?
W moim przekonaniu nie udało się. Nawet z raportów funkcjonariuszy UB wynika, że większość społeczeństwa nie wierzyła w propagandę. Nie wierzyli w to przede wszystkim księża diecezji kieleckiej. Nawet w liście, który skierowali w czerwcu 1951 roku do Bolesława Bieruta pisali, że biskup nigdy nie podejmował żadnych działań przeciwko władzy. Najlepszym dowodem na niepowodzenie komunistów w niszczeniu biskupa Czesława Kaczmarka było poparcie diecezjan jakiego udzielili mu po wyjściu z więzienia i powrocie do Kielc. Na spotkania z ordynariuszem przybywały rzesze wiernych. Wielu bowiem zauważyło prymitywizm i brutalność władz i stawało w obronie zaszczutego człowieka. Biskup cieszył się także szacunkiem wśród duchowieństwa. Dziś ks. biskup Czesław Kaczmarek jest symbolem męczennika okresu stalinowskiego w Polsce.
Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Bernat
Więcej w Radiu eM Kielce w audycji: "A to historia" w czwartek 21 stycznia o godz. 20.