MIASTO
Tylko remis w Zabrzu.
Jeśli w trwającym właśnie sezonie miał nadejść idealny moment, żeby zmierzyć się z aspirującym do gry o wysokie cele Górnikiem, to nie było pewnie lepszej okazji niż 1 marca 2014 roku. Zabrzanie mocno osłabieni kontuzjami i absencjami kartkowymi po nie najlepszym starcie wiosny stanęli pod ścianą.
Tymi, którzy mogli ich dobić mieli zostać piłkarze Korony Kielce. Mimo że sytuacja kadrowa „żółto-czerwonych” też nie była za wesoła, to i tak do konfrontacji z Górnikiem przystępowali w nieco lepszych humorach niż gospodarze. Początek spotkania nie pokazał jednak zabrzan jako zranionego zwierza, którego tylko wystarczy dobić. To gospodarze zepchnęli nas do defensywy, dłużej rozgrywając piłkę. Na szczęście nie potrafili tej przewagi przełożyć nie tylko na gole, ale i na celne strzały. Gdy wydawało się, że Górnik ostatecznie rzucił Koronę na liny to nasi piłkarze stanęli przed wyborną szansą. Po bardzo ładnym rozegraniu Macieja Korzyma z Marcinem Cebulą, sam na sam z Grzegorzem Kasprzikiem wyszedł Jacek Kiełb. Wykończenie tej akcji pozostawiało wiele do życzenia. Więcej „setek” w pierwszej odsłonie nie było i mimo że Górnik strzelał aż dwanaście razy a Korona tylko dwa, to żaden z zespołów nie mógł dopisać sobie nie tylko bramki, ale chociażby celnego strzału. Druga połowa przyniosła zgromadzonym przy Roosevelta dużo więcej emocji. W 54. minucie faulowany był Korzym, a że nasz napastnik wychodził już na czystą pozycję to czerwoną kartką został ukarany Maciej Mańka. Od tego momentu mecz nabrał rumieńców. Zdziwiliby się jednak ci, którzy myśleli że Korona zdominowała Górnika. Obie drużyny nie szczędziły sobie razów próbując zadać decydujący cios. Doskonałe sytuacje mieli Serhiey Pyłypczuk i Przemysław Trytko, ale świetnie bronił Kasprzik. Mimo emocji i przewagi Korony w końcówce, żadna ze stron nie przechyliła szali na swoją korzyść. Kielczanie wracają z Zabrza z zaledwie, w kontekście walki o czołową ósemkę, jednym punktem. Czy można było wygrać to spotkanie? Zapewne tak, ale do momentu, gdy siły na boisku były wyrównane bardzo raziła nieporadność kielczan w konstruowaniu akcji. Trener Pacheta ma o czym myśleć przed Lechią...
Po meczu powiedzieli:
{audio}Jacek Kiełb|Jacek1.mp3{/audio}
{audio}Przemysław Trytko|Tryto.mp3{/audio}
Z Zabrza - Mateusz Żelazny