MIASTO
Strażnicy miejscy sprawdzają, czym palimy w piecach. Odpadami, butelkami, starymi meblami…
Od początku września strażnicy miejscy prowadzą kontrole palenisk domowych. Funkcjonariusze wystawiają mandaty za spalanie nieprzeznaczonych do tego przedmiotów – niestety do pieców wciąż trafiają odpady.
W ciągu kilku ostatnich tygodni mundurowi przeprowadzili już 70 kontroli. W 17 przypadkach na właścicieli domów nałożono mandaty i skierowano do sądu jeden wniosek o ukaranie.
- Funkcjonariusze w niektórych paleniskach znaleźli płyty wiórowe, meblowe, stare ramy okienne, a także folie czy plastikowe butelki – wylicza Bogusław Kmieć ze Straży Miejskiej w Kielcach.
Strażnicy pojawiali się w różnych częściach miasta, głównie były to rejony na zachodzie i południu Kielc.
- To właśnie lokalizacje, z których najczęściej dostajemy zgłoszenia o nadmiernym zadymieniu i podejrzeniu spalania odpadów – zaznacza Bogusław Kmieć.
Wśród powodów, dla których mieszkańcy Kielc palą w piecach niewłaściwymi artykułami wymienia złą sytuację finansową, ale także wciąż brak świadomości. Tak było w przypadku kobiety, w której domu spalane były odpady.
- Dopiero strażnicy miejscy uświadomili jej, że szkodliwy dym, który wydobywa się z komina, może być przyczyną chorób jej dzieci. Dwójka maluchów notorycznie miała problemy z górnymi drogami oddechowymi – dodaje strażnik miejski.
Mundurowi korzystają ze specjalistycznego drona, który jest wyposażony w nowoczesne czujniki do badania i analizy zanieczyszczeń. Odczytują one również stężenie cyjanowodoru, formaldehydu, amoniaku, substancji organicznych czy pyłów zawieszonych PM2,5 oraz PM10 powstających przy spalaniu odpadów. Dron ma również wbudowane kamery: wizyjną i termiczną, które pozwalają bardzo precyzyjnie i szybko ustalić źródło trującego dymu.