MIASTO
Na Starowapiennikowej jest niebezpiecznie? Mieszkańcy chcą dodatkowych przejść dla pieszych
Mieszkańcy osiedla Barwinek skarżą się na natężony ruch samochodów i brak odpowiednio oznakowanych przejść dla pieszych w okolicach centrum handlowego. Jak zapewnia rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg, już niedługo sytuacja ma ulec poprawie.
Dokument w sprawie zwiększenia bezpieczeństwa na ulicy Starowapiennikowej pojawił się w Miejskim Zarządzie Dróg już w listopadzie ubiegłego roku. Wówczas radni poprosili o dokładne przeanalizowanie sytuacji, z którą na co dzień mierzą się mieszkańcy osiedla Barwinek.
W odpowiedzi MZD zwróciło uwagę na fakt, że w ostatnim czasie w rejonie centrum handlowego wprowadzono wiele zmian. Zamontowano progi zwalniające, słupki blokujące, znaki, a także obniżono prędkość do 30 km/h. Jednak problem wciąż istnieje. Sprawą zajął się radny, Karol Wilczyński.
- Sam przez wiele lat byłem mieszkańcem Barwinka, więc problem jest mi bliski. Dotyczy on w głównej mierze ulicy Starowapiennikowej. Mimo że w ubiegłych latach wprowadzono w tym miejscu pewne udogodnienia, wciąż jest niebezpieczne. Brakuje miejsc, które w sposób jednoznaczny zwracałyby uwagę kierowców na przechodniów - tłumaczy Wilczyński.
Na osiedlu Barwinek trwają prace remontowo-budowlane. - Organizacja ruchu w tym miejscu wciąż się zmienia, jest dostosowywana do remontów i z pewnością jest przedmiotem obserwacji zarządu dróg. Uważamy jednak, że należy ponownie przyjrzeć się problemowi. Ruch w tym miejscu powoduje dosyć duże zamieszanie, które grozi różnego rodzaju wypadkami - stwierdza radny.
Jak twierdzi rzecznik MZD, Jarosław Skrzydło, to właśnie trwające budowy są bezpośrednią przyczyną większości utrudnień. Finalnie w tym miejscu wiele się zmieni.
- Posiadamy wymaganą dokumentację na przebudowę ulicy Starowapiennikowej. Projekt będziemy chcieli zrealizować jeszcze w tym roku. W jego ramach zakładamy utworzenie chodnika, którego w tej chwili nie ma. To powinno znacznie poprawić sytuację pieszych. Jeśli jednak tak się nie stanie, będziemy dalej myśleć nad rozwiązaniem problemu - tłumaczy Jarosław Skrzydło.