MIASTO
Mieszkania drożeją. Wojna potęguje inflację na rynku nieruchomości
Choć trudno w to uwierzyć, ceny nieruchomości stale rosną. Wśród przyczyn można wymienić galopującą inflację na rynku materiałowym, ale także wojnę. Póki co, podwyższenie stóp procentowych nie zahamowało procesu.
Drastycznie zwiększył się popyt na rynku najmu.
– Nasza baza zmniejszyła się ze 120 dostępnych mieszkań do jedynie 20. Zdecydowana większość klientów to osoby z Ukrainy. Szacujemy, że nastąpił wzrost czynszów najmu o około 15-20 procent. Ponadto, wciąż mamy ogromne zainteresowanie, a klienci cały czas przychodzą do biura i dopytują się, czy nowe mieszkania trafiły na rynek – wyjaśnia Wojciech Rusin z Poperco.pl Nieruchomości.
Typowe, dwupokojowe mieszkanie o dobrym standardzie w Kielcach można było do niedawna wynająć od 1300 złotych. Teraz ceny zaczynają się od 1800 złotych. Wszystko wskazuje na to, że ten trend się utrzyma, a eksperci nie widzą perspektywy spadku. Podobnie rzecz ma się z lokalami biurowymi. Niektóre firmy z Ukrainy przenoszą bowiem swoją działalność do Polski i szukają tutaj swojego miejsca.
Wojna spowodowała wzrost cen surowców. Część z nich pochodziła z Rosji i Ukrainy. Dobrym przykładem jest stal, za którą obecnie trzeba zapłacić nawet dwukrotnie więcej. Niektórych materiałów wręcz brakuje, a deweloperzy i firmy budowlane nie mogą kontynuować prac budowlanych. W branży mówi się o braku rąk do pracy z powodu wyjazdu wielu pracowników na wojnę za naszą wschodnią granicą. To wszystko wpływa na wciąż rosnące ceny mieszkań.
– Wyższe stopy procentowe jeszcze się nie przełożyły na zwiększenie podaży na rynku, a popyt jest dalej spory. Nie dostrzegamy tendencji spadkowej. Wręcz przeciwnie – ceny biją rekordy – przyznaje nasz rozmówca.
Średnia cena mieszkania na rynku wtórnym to około 6500 tysiąca złotych za metr kwadratowy. Nowe mieszkania to już koszt od siedmiu do ośmiu i pół tysiąca złotych za metr w zależności od wielkości i lokalizacji.