MIASTO
[KOMENTARZE] Program in vitro w Kielcach. „Nie tędy droga"
Kieleccy radni nie przyjęli projektu uchwały ws. kieleckiego programu in vitro. Moralnie kontrowersyjna procedura nie będzie finansowana z budżetu miasta.
Poprosiliśmy o komentarze dotyczący kontrowersyjnego projektu:
Senator Krzysztof Słoń:
Radni Klubu Prawa i Sprawiedliwości zachowali się jak trzeba. Nie wolno zamykać oczu na to, co dzieje się złego wokół programu in vitro. To głównie wątpliwości natury moralnej i etycznej oraz to, że ten program nie jest zgodny z nauką Kościoła. W wielu przypadkach daje upragnioną ciążę i rodzicielstwo, ale pociąga za sobą bardzo wiele istnień ludzkich, bo inaczej nie można nazywać zarodków, które są sztucznie tworzone. Nie zgadzam się na wsparcie tej procedury przez samorząd. Jest wiele innych, uznanych na całym świecie wspierania form rodzicielstwa, m.in. naprotechnologia.
Poseł Agata Wojtyszek:
Cały czas opowiadam się za życiem od poczęcia do naturalnej śmierci. Istnieją inne metody, które mogą pomóc kobietom zajść w ciążę. Można wesprzeć inne metody naturalne. Myślę, że na nich należałoby się skupić.
Katarzyna i Tomasz Radek, para diecezjalna wspólnoty Domowego Kościoła:
Nie jest to metoda zgodna z naszym sumieniem i wartościami. Mamy wiele innych sposób, które można wspierać. In-vitro jest sprzeczne z obroną życia, dochodzi bowiem do selekcji zarodków, które są żywymi osobami. Nie tędy droga, bo powinniśmy inwestować również w inne metody. Nie można także finansować takich rzeczy z budżetu.
Oświadczenie Instytutu Ordo Iuris:
Instytut Ordo Iuris zauważa, że program preferencyjnie traktuje pary kwalifikujące się do zapłodnienia pozaustrojowego stanowiące, jak przyznają autorzy, zaledwie 2 proc. niepłodnych par. Z kolei, pomimo trafnego uznania zbyt późno podejmowanych decyzji o zajściu w ciążę jako głównej przyczyny problemów z niepłodnością, program w żaden sposób się do niej nie odnosi. Tym samym, działania autorów projektu uchwały nie są obliczone na usuwanie przyczyn problemu demograficznego, ale utrwalać będą obecny stan.
Szczególnie rażące są te postanowienia Programu, które pozwalają na skorzystanie z procedury in vitro osobom pozostającym w konkubinacie a nawet osobom niebędącym w żadnym związku. Program zatem nie uwzględnia naczelnej w prawie rodzinnym zasady dobra dziecka. Uchwałodawca ma prawo i obowiązek zabiegać o to, by były to warunki rozwoju dziecka były optymalne, zobowiązuje go do tego bowiem Konstytucja (art. 18 i art. 72 Konstytucji). Takimi optymalnymi warunkami, jak to wielokrotnie udowodniono, jest dla dziecka naturalna rodzina, oparta na małżeństwie mężczyzny i kobiety.
Zdziwienie może budzić ustalenie dolnej granicy wieku uprawniającej do skorzystania z Programu na skrajnie niskim poziomie 20 lat. Pomimo, że ogólnie uznanym jest fakt wyraźnego spadku płodności dopiero po 35 roku życia kobiety. Program nie uwzględnia, ponadto, wydatków wynikających z refundacji procedury zapłodnienia pozaustrojowego, które wiążą się ze zwiększonymi przeciętnymi kosztami leczenia i opieki nad noworodkami poczętymi tą drogą. Nie przewiduje także jakiegokolwiek mechanizmu śledzenia stanu zdrowia dzieci poczętych pozaustrojowo. Oprócz tego, pomija on naczelną w prawie rodzinnym zasadę dobra dziecka poprzez otwarcie dostępu do in vitro parom żyjącym w konkubinatach.
– Niska efektywność, wysokie koszty, a przede wszystkim kolizja z chronionymi konstytucyjnie wartościami, w tym poszanowaniem godności każdego człowieka niezależnie od etapu jego rozwoju każe krytycznie ocenić projekt uchwały nad którym radni będą dziś głosować – ocenia mec. Rafał Dorosiński z Instytutu Ordo Iuris.