MIASTO
Kłopoty ŚKSM. Głos zabrali związkowcy
Pracownicy Świętokrzyskich Kopalni Surowców Mineralnych zabrali głos w sprawie kolejnych kłopotów firmy. Zrzeszeni w związkach „Marmury” i „Budowlani” uważają, że zatrzymanie pracy niektórych kopalń jest wynikiem niekorzystnej umowy kupna zorganizowanej części przedsiębiorstwa, którą Agencja Rozwoju Przemysłu zawarła z syndykiem masy upadłościowej dawnych KKSM. Sprawa ma trafić do prokuratury.
Jak informują związkowcy w przesłanym oświadczeniu ŚKSM na samym początku obciążone zostały zobowiązaniami na łączną kwotę około 10 milionów złotych z tytułu zawartej umowy pomiędzy rządową agencją, a syndykiem. - Na przykład bezwartościowe hałdy odpadu zostały ujęte jako kruszywa i kupione za kwotę 2 100 000 zł – piszą Stanisław Puchała, przewodniczący „Budowlanych” i Janusz Nowakowski przewodniczący „Marmurów”.
- Działania egzekucyjne komornika i syndyka prowadzone na terenie spółki ŚKSM w rzeczywistości sprowadziły się do celowego zablokowania możliwości produkcji i sprzedaży. Sami pracownicy syndyka wprost na kopalniach mówili: „co jeszcze wam wyłączyć” oraz „dajemy jeszcze wam 3 miesiące funkcjonowania” - czytamy w dalszej części oświadczenia.
Zdaniem związkowców komornik i przedstawiciel syndyka bezprawnie przeglądali poufne dokumenty spółki i niezgodnie z przepisami wkraczali w strefy niebezpieczne. Przewodniczący „Marmurów” i „Budowlanych” podejrzewają, że dwóch pracowników komornika podczas prowadzonych czynności mogło być pod wpływem alkoholu. Na miejsce została wezwana policja. Według relacji górników komornik ułatwiła ucieczkę swoim pracownikom. - Na dowód powyższego istnieje nagranie wideo – deklarują w oświadczeniu związkowcy i zapowiadają skierowanie całej sprawy do prokuratury. Chcą by wyjaśnione zostało zatrzymanie pracowników ŚKSM. - Doświadczeni, wieloletni pracownicy zostali potraktowani jak przestępcy w przeciwieństwie do tych, którzy prywatyzowali spółkę i doprowadzili do jej bankructwa – skarżą się Puchała i Nowakowski.