MIASTO
Kielce zalane po nawałnicach. Czy coś da się z tym zrobić?
Woda po kolana, sparaliżowane drogi i chodniki, powybijane studzienki, pozalewane piwnice i parkingi, awarie samochodów – to efekt ostatnich burz przechodzących nad Kielcami. Dlaczego nasze miasto stoi w wodzie po ulewach?
Wtorkowe i środowe nawałnice dały się mocno we znaki mieszkańcom stolicy regionu. Służby ratunkowe nie nadążały z wypompowywaniem wody z zalanych miejsc, a kierowcy nie byli w stanie przejechać przez kieleckie ulice. Kompletnie wyłączona była m.in. ulica Bodzentyńska, Piotrkowska, Żytnia, Warszawska czy Świętokrzyska. Do tego zalało kilkanaście mniejszych dróg oraz tunel pod rondem Herlinga-Grudzieńskiego. Tradycyjnie nieprzejezdne było rondo im. J.Gedroycia.
Czy taka sytuacja będzie miała miejsce za każdym razem gdy spadnie większy deszcz? - Obawiam się, że tak. Ostatnio mieliśmy do czynienia z opadami ponadnormatywnymi, a w takim przypadku kanalizacja deszczowa nie jest w stanie w krótkim czasie odprowadzić takiej ilości wód opadowych. Nie ma takiego systemu na świecie, który może to zrobić. Kanały deszczowe błyskawicznie się wypełniają i niestety woda zalega na ulicach. Przypomnę, że w ostatnim czasie samochody pływały w Gdańsku czy w Łodzi. Kielce są jeszcze w gorszej sytuacji, bo jesteśmy położeni na wzgórzach w związku z czym woda płynie korytami ulic z potężną siłą – tłumaczy Jarosław Skrzydło, rzecznik Miejskiego Zarządu Dróg.
Szczególnie niebezpieczne są studzienki kanalizacji deszczowej podczas nawałnic. – W środę nasz pracownik zabezpieczał jedną ze studni na alei Solidarności, ponieważ pokrywy kanalizacji, które ważą 80 kg wyskakiwały pod ciśnieniem jak kapsle z butelki i znajdywaliśmy je pół kilometra dalej – dodaje Skrzydło.
Mieszkańców dziwi jednak, że zalewa nie tylko starsze ulice, ale i te remontowane całkiem niedawno. Tak jest chociażby w przypadku ulicy Bodzentyńskiej czy ronda przy ulicy Radiowej. - W czasie rewitalizacji ulicy Bodzentyńskiej zrobiono wszystko co było możliwe. Zainstalowano dwa kolektory deszczowe, każdy z nich ma przekrój jednego metra. Ulica w ostatnich latach funkcjonowała bez problemu i nie dochodziło do żadnych podtopień. Chyba, że występują takie ulewy jak te ostatnie. W takim przypadku nawet tak nowoczesny system nie jest w stanie zatrzymać wody. Taki problem występuje też na ulicach położonych blisko odbiornika, czyli miejsca, gdzie woda opadowa spływa. Jest nim rzeka Silnica – twierdzi rzecznik MZD.
Czy da się stworzyć system, który zapobiegałby takim zjawiskom? - Nawet gdybyśmy budowali kanalizacje deszczowe o potężnych przekrojach, to woda spływałaby bardzo szybko, ale gdzieś musiałaby się przemieścić. W tym przypadku byłaby to Silnica, która jest wąska, a jej koryto nie jest dość imponujące. Groziłoby to powodzią – odpowiada Skrzydło.
Po burzach pojawiały się komentarze mieszkańców, którzy informowali, że w środę woda stała na ulicach zdecydowanie dłużej niż we wtorek. W tym przypadku problemem miałaby być niedrożność rur kanalizacji – Przy takich ulewach to co zabiera woda może zatykać spusty, ale takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Zawsze po takich opadach staramy się je jak najszybciej oczyszczać rury – dodaje Skrzydło.
Podczas nawałnic szczególnie muszą uważać kierowcy, którzy nie zważają na wysoki poziom wody i próbują przejechać przez zalane ulice. - W tego typu sytuacjach może się zalać instalacja elektryczna lub silnik. Odradzamy jazdę w takich warunkach. Lepiej chwilę przeczekać aż poziom wody się zmniejszy. W innym przypadku narażamy się na duże koszta związane na przykład z remontem silnika. Są to kwoty rzędu kilku tysięcy złotych – mówi Robert Urbański, kierownik serwisu samochodowego Ikar Kielce.
Kierowcy wprawdzie mogą starać się o odszkodowanie od Miejskiego Zarządu Dróg, ale ubezpieczyciel najczęściej zasłania się „losowymi warunkami atmosferycznymi”. - Zachęcamy do składania wniosków, ale decyzja należy już do firmy ubezpieczeniowej – informuje rzecznik MZD.