MIASTO
[VIDEO] Kielce jak tor przeszkód. Kielczanie komentują stan dróg
„Lepiej i prościej będzie napisać, które ulice nie stwarzają niebezpieczeństwa, bo reszta, czyli około 95 procent, nie powinna sie nazywać drogą, tylko torem przeszkód” - to jeden z komentarzy, jakie pojawiły się na naszym radiowym profilu facebook’owym, kiedy poprosiliśmy kielczan, by wskazali, w których miejscach ubytki w nawierzchni są tak duże, że jazda staje się niebezpieczna.
Wraz z nagłym ociepleniem i nadejściem roztopów, kieleckie ulice odsłoniły swoje wszystkie niechlubne tajemnice. Nasi czytelnicy skarżą się, że po większości dróg trzeba jeździć slalomem, bo dziury w asfalcie są tak duże, że ryzyko uszkodzenia samochodu staje się bardzo realne.
„Niby co roku to samo, ale tym razem jest jednak dużo gorzej”, pisze Paweł, jeden z naszych czytelników. „W Kielcach łatwiej podać ulice, gdzie nie ma dziur, szybciej będzie”, dodaje Mariusz. Nie zabrakło też nieco bardziej uszczypliwych komentarzy. „Jezdnie są budowane przez „super” fachowców z „super” surowców i wytrzymają przez wieki”, zauważa Małgorzata. „Myślałem że to jakieś miasto na wschodzie Ukrainy.... Drogi odzwierciedlają stan miejskich finansów. Dziura na dziurze dziurą podparta”, dodaje Piotr.
Tymczasem okazuje się, że wbrew obawom kielczan, władze miasta problem widzą i planują remonty. „Współpraca Miejskiego Zarządu Dróg i Rejonowego Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych zaowocowała optymalizacją działań w ostatnich dniach. Dziennie RPZiUK uzupełnia ok. 150-200 metrów kwadratowych ubytków w jezdniach. Do tych obowiązków codziennie delegowanych jest ok. 40 osób. Z powodu większej liczby zgłoszeń zdecydowano o zwiększeniu obsady”, czytamy w komunikacie Urzędu Miasta Kielce.